25 listopada 2006

anuś wędrowniczek: Kioto

Czyli jak nie bacząc na barbarzyńską godzinę, to, że jest weekend a zombie tylko czeka, żeby przejąć kontrolę, wyruszyłam w 13 godzinną podróż do Starej Stolicy.
Informacja praktyczna: do Kioto też można kupić bilet jednodniowy, który kosztuje tylko 1850 jenów i oczywiście kosztuje dużo mniej niż łączone, ale wymaga jednej przesiadki więcej. Czas podróży 2h.
Droga powrotna jest łatwiejsza bo człowiek już się orientuje, której linii ma szukać i na jakim dworcu/poziomie/platformie.
Marzy mi się taka częstotliwość pociągów u nas;P
Pierwszy przystanek: Sanjusangendo. Przez portal dla indywidualistów..
wchodzi się na szeroki plac z niepozornym budynkiem, z którego emanuje niesamowity spokój (nie wiem czy z budynku może, ale co tam;))
Za to w środku oszałamia widok tysiąca posągów Kannon (zdjęcia znowu robione ukradkiem - jasne, że na necie można znaleźć lepsze, ale skoro tak się namęczyłam, żeby je zrobić, to stwierdziłam, że je tu wrzucę, a co ;])
Potem Kiyomizu dera - najważniejsza świątynia buddyjska w Kioto. Co zresztą doskonale widać;]
i widok z tej części
Potem spacer po uliczce z pamiątkami.
Też zatłoczona, ale zdjęcie w ogóle tego nie oddaje. Zasada taka jak w Boguchwale - jak już mieszkasz po jednej stronie ulicy to zostajesz tam całe życie;)
Stałam parę minut w sklepie i próbowałam przejść na lewą stronę i dalej popłynąć z prądem.

Następna była urocza uliczka środkiem której ciągnął się sznurek samochodów, więc dla pieszych zostało niewiele miejsca i znowu trzeba było dryfować.

Potem całe szczęście wylądowałam w Gion (dzielnicy gejsz), bo już straciłam nadzieję na zobaczenie tradycyjnej zabudowy w spokojnym otoczeniu.
Te zdjęcia były robione w drodze do Kiyomizu, więc otoczenie jest troszkę bardziej betonowe, ale pasowały mi tutaj tematycznie.
Takie buciki maiko sporo sobie kosztują (17600 jenów to jakieś 475 zł).
Aha, te dziewczyny na zdjęciach to nie gejsze tylko maiko, czyli wcześniejszy stopień wtajemniczenia. Od wykwalifikowanych gejsz różnią się tym, że można je zobaczyć (bo te prawdziwe najczęściej wychodzą na ulicę dopiero wieczorem i to tylko po to, żeby wsiąść do taksówki albo limuzyny;)). A poza tym są dużo bardziej kolorowe, mają kimono z długimi rękawami i ciągnące się z tyłu obi. Nie jestem też pewna czy to były prawdziwe maiko, bo teraz można się przebrać na jeden dzień za maiko za jakieś nie tak znowu ciężkie pieniądze. Ale te dziewczyny za dobrze sobie radziły z bucikami:)
Można też kupić takie geta:
Przespacerowałam się też po parku otaczającym były pałac cesarki. Robi wrażenie. Zwłaszcza jak się człowiek przyzwyczai do wszechobecnego braku przestrzeni.
http://www.youtube.com/watch?v=Bz_WmGxFimE

Jakby komuś było jeszcze mało momiji;)

I dzisiejsza porcja kuriozów:
Powiew komunizmu:
Nie mam pojęcia za czym była ta kolejka, ale przez dwie godziny się nie zmniejszyła.
Mięso i owszem jest, ale za to w cenach zaporowych (od 5 do 26 złotych za 100g)
Dekoracja dworca:

7 komentarze:

Anonimowy pisze...

poprostu WOOOOOOOOW !!! :D

Anonimowy pisze...

Cudnie przecudnie :) A w Polsce wiosna !!! Naprawde dzisiaj wstalem rano i jak jadlem sniadanie motyl zaczal latac po mieszkaniu, wychodze pozniej na dwor (pole-dla krakowiakow ;P ) a tu taaakie slonce ogrzewa moje lica :)hehe Wiec bylo bardzo cieplo. Co wiecej zaszedlem do babci i na ogudku zielone "maciejki" wyrastaja. Wyobrazasz sobie ? Majowe kwiatki pod koniec listopada ! Nie wiem czy to dobrze...ale narazie nie mysle o globalnym ociepleniu i ciesze sie piekna pogoda :D

Anonimowy pisze...

powtorze za panem "ogrzane lica" ;)
WOOOOOOOOOOOOOW :D

TO bylo extatyczne :)
Dzieki Aniu za male zwiedzanko Kyoto...
Te gejse jakies podejrzane sa... na tym zdjeciu gdzie sa dwie moglbym przysiadz ze ta z prawej to facet jak nic :D Jak w Zatoichi (to chyba w tym filmie bylo?)...

A co do Momiji... no coz.... Ja w Polsce takich kolorow nie widzialem jeszcze... poprostu zapiera dech (i chyba u nich utrzymuje sie dluzej niz u nas?), a co to dopiero musi byc na zywo ... No coz, zobacze w przyszlym roku na wlasne oczy ;)

Pozdrowienia z wiosennej Polski i słonecznego Krakowa...

aneczka pisze...

Muszę przyznać, że większość tych maiko, które widziałam nie była zbyt piękna. A jedna była taka, że jeszcze nie widziałam tutaj aż tak męskiego faceta..
A ten facet robiący za gejszę faktycznie był w Zatoichi.
Nie wiem, jak długo utrzymują się momiji, ale ponieważ za mrozy uznaje się tu -5 stopni to myślę, że dość długo.
Największe wrażenie robi to, że one od razu robią się czerwone i na jednym drzewie są jednocześnie takie i zielone liście.
Teraz ja zazdroszczę pogody (i tych maciejek..), wczoraj mi się udało, bo nie padało, ale od paru dni chmurno i ponuro. A momiji w okolicy nie ma:/

Anonimowy pisze...

Dawno mnie tu nie było^^
A tu taaakie cuda** Kioto - oto Prawdziwa Japonia;)
Momiji przepiękne.
My zachwycamy się japońską szkarłatną jesienią a Japończycy podobno polską złotą^^ Ale tegoroczni turyści japońscy zawiodą się, bo zamiast złotej jesieni zastaną u nas wiosnę;) I, cytując mój ulubiony kabaret Mumio^^, niech to trwa, niech to trwa! (I mean wiosna, nie niezadowolenie japońskich turystów;)

Serdeczne pozdrowionka, nie poddawaj się jesiennej chandrze^^

Unknown pisze...

Niestety żadna z kobiet w kimonach na tych zdjęchach nie była maiko ^^ Po raz: obie wargi malowane są po ok 2-3 latach praktyki, a bira-bira kanzashi (ze sznurami płatków) tylko w pierwszym roku (heko obi też jest zawiązane jak u początkującej maiko), więc to się wyklucza. No i włosy... pierwsza ma perukę, a ofuku pozostałych jest zrobione nieco na łatwiznę ("poduszeczka" pod kokiem, a powinine być to kawałek materiału). Aczkolwiek ładne kimona mają XD Nie kituj, jesteś z Boguchwały?

aneczka pisze...

Dzięki za korektę merytoryczną ^^ Akurat to z malowaniem dwóch warg to wiedziałam, ale na reszcie się nie znam.
Jestem z Rzeszowa, ale realia Boguchwały są mi dobrze znane ;)

Prześlij komentarz