16 grudnia 2009

wyznanie

Chciałam tylko powiedzieć, że kocham mojego tatę bardzo.
Za rzadko to mówię a to moja nieoceniona ostoja spokoju.

Zaczęłam lekko wystawać z potwornego dołka, w który wpadłam ostatnio.

A uniwersytet w Gotheborgu ma beznadziejną stronę www :/ Od pół godziny nie mogę znaleźć ich japonistyki a WIEM, że jest *grrr*
edit: A nie, jednak to jest na African and Oriental Languages Dept. Trzeba się było przebić przez te publikacje o Tanzanii :/

7 grudnia 2009

Pokręcone Koleje Państwowe

Natuś, zamawiałaś ostatnio posta o pkp, więc proszę ^^

Egzamin z certyfikatu japońskiego miał się odbyć w Warszawie, więc po raz kolejny czekała mnie wyprawa do stolycy. Nie tak znowu przykra, odkąd pojawiły się InterRegio ^^ Ale zbyt różowo być nie może, oczywiście. Jak jeszcze dwa tygodnie temu sprawdzałam połączenia z Krakowem to miałam w niedzielę rano dogodne IR, więc spałam sobie spokojnie. Całe szczęście przytomnie postanowiłam to potwierdzić w piątek i okazało się, że pociąg zniknął z rozkładu i został mi pośpiech o 4 albo ekspres za 8 dych :/ Całe szczęście moja awaryjna noclegownia jest przyzwyczajona do załatwiania wszystkiego w ostatniej chwili, z właściwym jej wychilloutowaniem, więc szybko przerzuciłam się na plan B i wyjazd w sobotę.
Okazało się, że mam IR o 18:50, dzięki czemu nie musiałam jeszcze kombinować z przesuwaniem lekcji. Przyszłam więc radośnie na dworzec, ale pani w kasie na zamówienie biletu zareagowała: Przecież ten pociąg dzisiaj nie jedzie. Co?! WTF? Jak to nie jedzie, w rozkładzie był o.O Pani kazała mi sprawdzić tablicę i tam pociąg też był, więc okazało się, że miała złe informacje na karteczce. No co za burdel tu macie, siostry o.O A i tak mi się udało, bo w końcu tablicami na dworcach zarządza zupełnie inna spółka niż samymi pociągami. Że to wszystko jeszcze działa to jak dla mnie dowód na istnienie Boga ;]

Sam egzamin był koszmarny. Według mnie zaprojektowany nie dla ludzi tylko robotów. Między poszczególnymi częściami niby 20 minut przerwy, ale realnie poza salą tylko 5, bo reszta czasu potrzebna jest na rozdanie kart, wpisywanie numerków i przeczytanie instrukcji dotyczących egzaminu.
Rozumienie ze słuchu składa się między innymi z wybierania obrazka odpowiadającego słuchance. Oczywiście obrazki są na pierwszy rzut oka takie same i chwilę schodzi zanim człowiek się zorientuje, że jeden kwiatuszek ma równoległe listki a drugi nie, a w tym czasie słuchanka jest już w połowie. I jeszcze trzeba w międzyczasie zakreślić odpowiedź. Oczywiście nie ma mowy o powtarzaniu nagrania.
Gramatyka plus czytanie też dla cyborgów. Czytasz tekst, czytasz pytania i albo znasz odpowiedź albo nie, nie ma czasu na zastanawianie się.
Sam egzamin trwał 3h. Podejrzewam, że brytyjski byłby z półtora godziny dłuższy. Niech się schowają Advance i Profy dla ludzi, Nihończycy swoje certyfikaty przyznają tylko nadludziom.

Tyle z tego dobrego, że wreszcie mam wolne wieczory ^__^v Bo do mombu zamierzam już tylko dużo czytać, koniec z wkuwaniem gramatyki i znaków.

No i jak wróciłam wykończona z podróży to na progu mojego pokoju czekał na mnie czekoladowy Mikołaj ^^ Nie ma to jak dobrzy współlokatorzy ^^

Miałam w planie posta o japońskich spójnikach, ale chyba dam sobie z nim spokój ;]

4 grudnia 2009

wake me up dyskotekowo

Piosenka ta zwykła mnie budzić codziennie rano, więc musiałam ją przypomnieć prędzej czy później ^^ Poza tym jest to mój popisowy kawałek na karaoke ^__^v

Miałam znaleźć inne hity brytyjskie, ale znowu skończyło się na dyskotekowych kawałkach z podstawówki ;P Tudzień hitach kolonijnych ^^ Tak w ogóle to kolonie dalej istnieją? Bo jakoś nie kojarzę żadnych ogłoszeń na mieście... Zresztą to już nie to, co przed wojną. Ten czar froterowych piżam/dresów i ogólnej naiwności zniknął gdzieś w plastiku i lateksie Vivy ;P







Choć tak swoją drogą jak teraz dokładnie rozumiem co tam śpiewają to wcale się to nie wydaje takie niewinne ;P

3 grudnia 2009

wielki brat patrzy VII

Dawno nie było ;)

aneczka 35iii - co to może być? XD
elfkaa wedlug japonii
chorobowa trawa
dystrybucja komplementarna - muszę tu jeszcze umieścić gdzieś substantywizator ;]
kiedy swiętuja babcie w uk
jak myślicie co mam dodać do ciasta z bajki czerwony kapturek
what's your function in life - blog robi się egzystencjalny ^^
przepisy aneczki - oraz kulinarny ^_^v

2 grudnia 2009

Dublin naukowo ;)

Zdjęcia z urlopu naukowego w Dublinie ;) Z założenia miałam zmienić otoczenie, odciąć się od porannych telefonów szefa i pouczyć się na grudniowy egzamin. I nawet się to udało choć wyjazd upłynął raczej pod znakiem porannych sconów, pysznych obiadków, popołudniowych pint i innych atrakcji ^^ Podziękowania dla Sponsora ;)

(Post dla afejsbukowców plus kilka dodatkowych fot)

Z góry wyraźnie widać, że Dublin to jedne wielkie suburbia plus półwysep Howth (to tam, gdzie są te śliczne wrzosowiska):

Tym razem miałam trochę więcej czasu na spacery i zapoznanie się z miastem ^^
Dublin dzienny.
Kolejne drzwi do kolekcji, tym razem bardziej stonowane:
Nowoczesna dzielnica (więcej niż 3 piętra ;])
Najciekawsza rzecz w muzeum sztuki nowoczesnej (ech, nie ma to jak Pompidou ;P):
Sporo jest sklepów zaopatrzonych we wszystko, czego słowiańska dusza zapragnie ^^


Dublin nocny/bożonarodzeniowy:
Dublin w gaelic.Prawda, że światełka malowniczo odbijają się w zamoczonych deszczem chodnikach? ;]
Bo na białe święta w Dublinie nie ma co liczyć ;] W tamtym roku śnieg spadł tylko raz i utrzymał się ledwo kilka godzin (gdzieś w rowie ;)).

The Church pub, tym razem odwiedzony wieczorem - urzekły mnie te kiczowate kolorowe światła ;]
A jeszcze bardziej urzekła mnie ta tablica: Sacred. To the memory of John North - proprietor of 'The Hammam'. Erected by his loving wife.
Nie mamy pojęcia co to jest "Hammam" ;] Żona wie, niech tak zostanie ;P

Nie obeszło się bez wizytowania Labu :D
Ta suszarka/wieszak jest lekko creepy. To chyba przez te niepokojące "kolce" ;)
Miałam też swoją zabawkę ;P Uzupełniałam co chwilę końcóweczki w pudełkach - to taki mój mały wkład w badania mogące zmienić ludzkość ;D

Oprócz boskich płaszczy z Desiguala sklepy zapełniały zwiastuny przyszłorocznego koszmaru. Przerażająca moda lat 80. kontratakuje o.O
Przydużych sweterków ze złotymi guzikami już nie miałam siły fotografować, ale były, nie obawiajcie się ;]

Fajnie było, tylko zimno. Zimno na zewnątrz, zimno w domu, zimno w labie. Tylko w pubach ciepło, nic dziwnego, że są pełne co wieczór.
Nawet ja nabawiłam się przeziębienia, co ostatnio zdarzyło mi się przy bieganiu po francuskim śniegu w klapkach ;]