24 marca 2009

wielkomiejskie życie głupola ;]

Realizuję swój rozrywkowy plan poryciowy - żyję obecnie na 150% jak przystało na mieszkańca metropolii: rano kawa, potem robota/uczelnia, wieczorkiem godzina lub dwie fitnesu, kurs tańca a na koniec impreza po 21 XD
I przy tym całym nawale atrakcji wreszcie odżyłam ^o^v

Minusem całej sytuacji jest niedostatek czasu wolnego ;P I tu przechodzimy do numeru, który odstawiłyśmy z Homciem wczoraj - zasługuje na miejsce w pierwszej Trójce Głupola 2009, imo XD

Obie ostatnio pracujemy, ja mam wszystkie wieczory zajęte, więc nie mogłyśmy zgrać terminów, żeby wybrać się na Koralinę. Ale w końcu się udało i poszłyśmy w poniedziałek. Na 9.30. Do kina ;] Nie rezerwowałyśmy biletów, bo po co, przecież o takiej porze tłumów nie będzie. 
Już sama pora pretendowała do Głupola jak nic, ale jak to z nami bywa, nic nie mogło pójść prosto, więc kiedy jechałam do kina, Homek zadzwoniła, że już drugi tramwaj nie przyjechał i nie wie, o której będzie. Zajechałam na miejsce i przycupnęłam sobie w kąciku, sporządzając listę na wyjazd. Nie podeszłam nawet do kasy, bo po co robić zamieszanie, jak nie wiadomo czy w ogóle będziemy chciały bilet. Homek wpadła do kina o 9.32 i poszłyśmy do kasy, przeświadczone, że na pewno zdążymy, najwyżej część reklam nas ominie. A tu trąbka. Bo chętnych na seans w ogóle nie było, więc nie uruchomili projektora. Gdyby wcześniej wiedzieli, to może by się dało, ale teraz już jest za późno. To może puścić bez reklam? Nie da się, bo na rozruch potrzeba 10 minut a godziny seansów są wyliczone co do minuty.
Fail.
Po dłuższej dyskusji ustaliłyśmy, że damy radę jeszcze w środę koło 21. Zawróciłyśmy więc do kina a tam okazało się, że seanse są o 9 i 11 ;] No brawo, o takiej porze to może przyjść babcia z wnusiem, albo ewentualnie wycieczka szkolna. Nic dziwnego, że nie ma chętnych.
Fail. I już nie zobaczę Koraliny w 3D.

19 marca 2009

rozmowy na szczycie ^^

Miałam dziś niewątpliwą przyjemność rozmawiać z prof. T z AGHu ;) A raczej wysłuchać jego eleganckiego i bardzo uprzejmego monologu, bo udział z mojej strony kończył się na dukaniu monosylab.

Pan profesor zadzwonił, żeby dowiedzieć się czy na liście rekomendacyjnym mają być umieszczone jakieś inne dane poza moim imieniem i nazwiskiem. Ale zanim przeszedł do meritum, najpierw się przedstawił, przypomniał kiedy miał przyjemność ze mną pracować i w tłumaczeniu czego byłam łaskawa mu pomóc [cytuję].
*Heeeee?* Heloł, rektor AGHu. Doprawdy ciężko byłoby zapomnieć XD Naprawdę byłam pod wrażeniem jego klasy. No ale taki boss bossów może sobie pozwolić na uprzejmość wobec szeregowego studenta ;)

wesołym podatnikiem być

Jestem chyba jedną z tych nielicznych osób, które lubią Urząd Skarbowy (choć pewnie tylko dopóki będę sobie beztrosko studiować ;P ). Nie dość, że podobała mi się wycieczka po NIPa, wypełnianie PITa też było dość ciekawe, to jeszcze dostałam całkiem przyjemny zwrot podatku i to w tempie ekspresowym, bo wszak zeznanie zostało złożone niecały miesiąc temu :D

Hmm... Coś za bardzo chwalę wszystko ostatnio... Zoptymistycznienie wiosenne? Mało prawdopodobne, patrząc na śnieżycę za oknem...

18 marca 2009

mombu: część ustna

Ostatnia część udręki mombushowej za mną. Część pisemna była najważniejsza i jej zdanie to już 70% sukcesu a rozmowa to w sumie formalność, bo ma formę luźnej pogadanki a najistotniejsze jest przekazanie dokumentów przy okazji ;]
A jest ich co nie miara i do tego trzeba się sporo nagłówkować przy ich wypełnianiu. 
List polecający napisany przez prof. H a tak naprawdę przez Japonkę, która opiera się na wytycznych studentów i jeszcze przesyła im gotowy tekst do ewentualnej poprawy :D
Zaświadczenie lekarskie z dziwnymi badaniami, których nikt u nas nie robi i trzeba zrobić research żeby wpisać odpowiednie cyferki ;] 
Zaświadczenie o byciu studentem i wykaz ocen z sekretariatu - USOS jest gópi i prawie działa, więc część przedmiotów mam po angielsku, część po polsku, część z ECTSami, część nie, a tak w ogóle to jestem studentem drugiego roku, bo po angielsku nikt jeszcze SUMów nie przewidział ;]
Podanie właściwe i aneks z dokładną historią odbytej edukacji, która nijak się ma do naszego systemu i koniecznością uzasadniania wszystkich wyborów.

Zrzęd kopiarski: coraz ciężej znaleźć dobre ksero. Albo dostaje się bledziutką kopię z trybu oszczędnościowego albo taką, która wygląda jakby miała ze 30 lat, taka jest szara i pobrudzona. 

Sama rozmowa była całkiem fajna. Nawet bez bólu sklecałam zdania, potwierdziłam wątpliwości pani, że część pisemna była trudna, całkiem sensownie odpowiedziałam na pytanie co sądzę o kulturze japońskiej, przemyciłam sprytnie informację, że już jedna instytucja uznała za słuszne przyznać mi stypendium, kiedy pan Japończyk zadał zdradzieckie pytanie: jaki jest pani ulubiony znak i dlaczego? No cóż, fakt, że po polsku też nie wiedziałabym jak odpowiedzieć był średnio pocieszający, ale jakoś wybrnęłam ;P
I tak minęło 5 minut, które wymagało dwudniowej wyprawy [bo gdybym chciała jechać w tym samym dniu to niezbędna byłaby pobudka o 5 :/ ale czy ja już pisałam, że ostatnio lubię jeździć do stolycy? XD Uwielbiam się wysypiać ;P ].

A teraz uwaga, cofam ostatniego zrzęda kolejowego ;P TLK to jednak fajny wynalazek :D Ładne, czyste wagony jak z ekspresu, wyświetlacze na korytarzach, pan informujący mnie o dojeżdżaniu do przystanka, 3 fotele w rzędzie i, co najważniejsze, prąd w gniazdku nawet w zwykłych przedziałach :D Za takie wygody jestem skłonna dopłacić te 5 złotych za miejscówkę ;P

Podziękowania dla Ani, sympatycznego pana z ambasady i mojego cierpliwego gospodarza ^^

10 marca 2009

xkcd cz.2

Kolejny subiektywny wybór pasków.








8 marca 2009

Wesołych goździków i rajstop :D

Liga rządzi, Liga radzi, Liga nigdy Cię nie zdradzi. Dzięki za to, że jesteście ^^

7 marca 2009

Pieprzone Koleje Państwowe

Geez, jak ja się cieszę, że mieszkam w Krakowie i do rodziców mogę sobie spokojnie jeździć osobowymi. Bo już planowanie podróży ze stolycy to tragedia.
Jak się chce szybko to jest się skazanym na ekspres za ciężkie pieniądze a jak się chce tanio to trzeba jechać co najmniej 5.5h. Ale był sobie taki miły pospieszny z jedną przesiadką, który jechał 3.5h. Do czasu, oczywiście, bo PKP nie lubi jak pasażer jeździ sobie równocześnie szybko i tanio, i teraz na połowie trasy jeździ TLK. Po co? Po co, pytam się, skoro pociąg jest ledwo zapełniony i miejscówki są mu potrzebne jak pięść do nosa?

Jak już zaczęły mi się podobać wizyty w Wawie to PKP się na mnie uwzięło. Demyt.

4 marca 2009

citation needed

Kolejna notka o xkcd w drodze, ale ten obrazek nie może dłużej czekać ^^