Niewiele myśląc postanowiłam pojechać dziś do mojego profesora od prac językoznawczych zapytać, czy w ogóle widzi w tym moim (szefa? ;P) pomyśle jakieś szanse na pracę. Jakby nie widział to zawsze chętnie kontynuowałabym temat literaturoznawczy.
- Dzień dobry, panie profesorze. Można?
- Proszę.
- Mam pytanie dotyczące pracy magisterskiej: do tej pory chodziłam na seminarium literaturoznawcze, ale od pewnego czasu mam pomysł na napisanie czegoś o metaforach technicznych...
- A, translatoryka techniczna? Onomazjologia?
- *eee...?* Tak, tak. No właśnie.
- No to musiałaby pani wziąć pod uwagę różne aspekty, jakoś to uporządkować. Pod kątem frazeologicznym, pragmatycznym, słowotwórczym, zastosowania poetyki... (i to nastąpił potok żargonu, który nawet nie do końca zrozumiałam a co dopiero żeby go powtórzyć ;P ). Ma pani jakiś materiał?
- Tak, pracuję nad podręcznikiem do spawania i mam do dyspozycji specjalistów z tej dziedziny, więc mogłabym przedstawić porządne zestawienie polsko-japońskie.
- Znakomicie. Takiej pracy jeszcze nie było.
- No właśnie wiem. Więc jak z bibliografią...?
- O, coś pani dobierze. Ze słowotwórstwa (...), z onomazjologii (...) [zaczęłam szukać notatnika, żeby sobie zapisać]. O, nie ma potrzeby, znajdzie pani bez problemu. [Aha, oczywiście nie znalazłam i za tydzień się wygłupię znowu pytając o to samo >_<].
- Czyli mogę się do pana przenieść na seminarium?
- Nie widzę przeszkód. Nie wiem czy dzisiaj zbierze się wystarczająca ilość osób, bo ludzie pracują...
- No właśnie ja też tak z pracy...
- No, to proszę przyjść z czymś konkretnym, z jakimś planem i porozmawiamy dalej.
Hihi, jak ja uwielbiam swój zakład. Podejrzewam, że mogłabym z tym przyjść w styczniu i rozmowa wiele by się nie różniła :D
Jeszcze się trochę waham czy zmieniać ten temat, bo profesor jest bossem bossów, z taaaką głową i trochę się go boję (nie mówiąc o tym, że nie rozumiem jak mówi do mnie po "polsku" ;P). Ale z drugiej strony, i tak będę siedzieć nad tymi słówkami w pracy, więc czemu by tego nie połączyć? ^__^v