31 sierpnia 2008

女子十二乐坊

Sporo ostatnio wszędzie notek okołomuzycznych, więc pomyślałam, że też coś napiszę ^^
Moje chińskie odkrycie czyli Twelve Girls Band, jak się tłumaczy 女子十二乐坊.
Dziewczyny robią to, co uwielbiam we współczesnej muzyce, czyli łączą tradycyjne instrumenty z nowoczesnym brzmieniem i aranżacją.

To chyba moja ulubiona piosenka:


Tę też lubię, tym razem teledysk:


Tu dziewczyny śpiewają:


A tu od 3.55 jest rewelacyjna aranżacja jednego z moich ulubionych standardów jazzowych.

miliony rąk ;)

Z dedykacją dla Homcia. Twórczego pisania ^^

30 sierpnia 2008

skośnie cz.2

Nie byłam ostatnio w nastroju do pisania i komunikowania się ze światem w ogóle, ale powoli mi przechodzi z pomocą wiernych sztabowych (i Wiedźmina ;P ) i niedługo wszystko powinno wrócić do normy (swoiście pojętej ;P ).

A póki co, stara notka, którą sobie przygotowałam ze dwa tygodnie temu ;)


Jak się okazało, mój szef jest na drugim końcu Polski do końca miesiąca a w biurze posypał się internet, więc jestem na urlopie przymusowym i kontynuuję skośną edukację filmową.

Fly daddy fly - powód dla obejrzenia tego filmu miałam tylko jeden...
I nie zawiodłam się ani trochę. Junki-licealista był chou-sexy a ja nabrałam ochoty na taką fryzurę ;P
Fabularnie - średnio. Podstarzały tatuś chce się zemścić na młodniaszce, który pobił jego córkę i prosi LJK, żeby go wytrenował do pojedynku bokserskiego.
Temat średni, ale kto by zwracał na niego uwagę gdy na ekranie LJK się bije, wspina po skałkach, słowem: wygląda obłędnie? ^^ A fragmenty z biegami tatusia można zawsze przewinąć ;]

The Art Of Seduction - dwójka podrywaczy-naciągaczy próbuje się nawzajem oszukać. Film poprawny, bez fajerwerków, ale miło było zobaczyć Son Ye-Jin w roli "z pazurem" a nie tylko bezwolnych piękności.

Temptation of Wolves - dwóch przywódców licealnych gangów zakochuje się w jednej dziewczynie. Okazuje się, że jeden z nich jest jej bratem.
Ja od razu przewidziałam jak ten impas rozwiąże koreański scenarzysta ;] Jakieś pomysły, drodzy Czytacze? ^^

Once Upon a Time in High School - w jaki sposób funkcjonowało koreańskie szkolnictwo w latach 70. na przykładzie pewnego liceum męskiego. Problemy z dziewczynami, problemy z kolegami, problemy z nauczycielami, kary cielesne, bójki oraz rozterki pewnego młodzieńca.
Dobry film do zapoznania się z realiami epoki.
Ale jego główna zaleta jest dużo bardziej analfabetyczna *ufufu*
Jak nie lubię tego aktora to trening jest faaajny ^^ Jak tylko odzyskam film to może nawet go wrzucę w całości na tubisie. Trening, nie film ;)

Innocent steps - Dirty Dancing po koreańsku. On - światowej klasy tancerz po przejściach, ona - młodziutka Chinka, która bierze z nim małżeństwo dla obywatelstwa.
Dużo tańca, bardzo zgrabny pan tancerz ^^ Przyjemny film.

Il Mare - pierwowzór amerykańskiego Domu nad jeziorem. On i Ona oddaleni od siebie o dwa lata mieszkają w tym samym domu i wysyłają sobie listy przez magiczną skrzynkę.
Przeróbkę tylko przeglądnęłam z ciekawości co Hamerykanie zrobili z tego cudownego filmu i z kilku scen wnioskuję, że przeciętny film hamerykański. Oryginał jest rewelacyjny - senna, nieco odrealniona atmosfera, piękne, przygaszone zdjęcia, prosta, ale piękna i wciągająca historia. Czego chcieć więcej. Jak dla mnie: pozycja obowiązkowa skośnego kina.

Turn Left Turn Right - Dwójka Chińczyków żyje według wiersza Szymborskiej...

Oboje są przekonani, że połączyło ich uczucie nagłe. Piękna jest taka pewność, ale niepewność piękniejsza. Sądzą, że skoro nie znali się wcześniej, nic między nimi nigdy się nie działo. A co na to ulice, schody, korytarze, na których mogli sie od dawna mijać? Chciałabym ich zapytać, czy nie pamiętają- może w drzwiach obrotowych kiedyś twarzą w twarz? jakieś "przepraszam" w ścisku? głos "pomyłka" w słuchawce? - ale znam ich odpowiedź. Nie, nie pamiętają. Bardzo by ich zdziwiło, że od dłuższego już czasu bawił sie nimi przypadek. Jeszcze nie całkiem gotów zamienić się dla nich w los, zbliżał ich i oddalał, zabiegał im drogę i tłumiąc chichot odskakiwał w bok.

Bardzo ciekawa historia, pełna zbiegów okoliczności i igraszek losu.
Bohaterowie czytają też po polsku cytowany wiersz :D W dużych ilościach, więc jak ktoś nigdy nie słyszał polskiego w skośnym wykonaniu to ma okazję.

Love Letter - dziewczyna próbuje sobie poradzić ze śmiercią narzeczonego. Pisze list na jego stary adres, do domu, który nie powinien już istnieć. I dostaje odpowiedź. Jak się później okazuje od imienniczki chłopaka. Dla niej korespondencja będzie okazją do podróży w przeszłość i paru nieoczekiwanych odkryć, dla narzeczonej możliwością pogodzenia się ze stratą.
Jak wyżej, nie można przegapić. Pozycja obowiązkowa.
Ale od razu uprzedzam, że nie należy przesadzać w interpretacjach przy oglądaniu, bo choć fabuła jest trochę zawiła (sprawę komplikuje fakt, że narzeczoną i imienniczkę gra ta sama aktorka) to sam film jest w gruncie rzeczy bardzo prosty i nie ma się co spodziewać zakrzywienia czasoprzestrzeni czy innych nadprzyrodzonych zjawisk ;)

18 sierpnia 2008

wielki brat patrzy III

chudzinki
ciacha z japonii - bardzo to miłe ^^
"dziewczyny z kazachstanu" - he? O.O
"karol rafal bula" - nie mam bladego pojęcia co to może być ;]
chce sie stac aneczka - oj, chyba nie chcesz, to ciężka robota...
co znaczy punch line
cos co wszyscy lubia
czcionka western
emotki krzyża
facet ze spawarką - buahahaha XD
jak naprawić kuchenke - hihi, moja instrukcja chyba nie była za bardzo przydatna ;P
uwaga na borówki

17 sierpnia 2008

Mysterious Ways

Idealny kawałek do daydreamingu o tańcu ;P
Angelique Kidjo - Mysterious Ways
Angelique Kidjo - Mysterious Ways z płyty In the Name of Love - Africa Celebrates U2
Jeden z nielicznych coverów, który podoba mi się bardziej niż oryginał.

14 sierpnia 2008

i'm back :D

Wróciłam do Krakowa. Nareszcie. Zaczynałam już gnuśnieć w domu...
Choć muszę przyznać, że ta ospa, poza drugim dniem, kiedy miałam ochotę ściągnąć z siebie skórę, oraz tym, że przez tydzień wyglądałam jak gejsza z białą maską pudru na twarzy, wcale nie była taka zła. Siedziałam sobie w domu i na zmianę oglądałam filmy i czytałam - i ojciec nie mógł się złościć, że nie wychodzę na zewnątrz ;] :D

Poza tym mogłam pooglądać skoki synchroniczne do wody. To chyba mój ulubiony sport i nie opuszczam żadnej transmisji mistrzostw świata. Europy to i owszem, ale tam występują w większości umięśnione kaszaloty i skoki są mało zgrabne. W tym roku dyscyplina zrobiła się jeszcze bardziej atrakcyjna, ponieważ zwróciłam uwagę na jej walory klatowe ;P Oj tak, zawodnicy w skokach do wody są wyjątkowo fajni *o* :D Ale kobiety też lubię oglądać a ich walory klatowe są mi obojętne ;)

Hihi, ton bloga wrócił do normy ;P Ostatnio za dużo było merytoryki, czas na odrobinę droolingu, czyli ostatnio obejrzane filmy w telegraficznym skrócie ^^

  • Korea:
Duelist - kolejny dowód na to, że skośnym najlepiej w długich włosach i z mieczem ^^
Znakomicie nakręcony film, zdjęcia powalają. Fabuła trochę mniej, ale jak ktoś będzie miał ochotę na klimaty Hero, polecam.
Zwłaszcza walka w rytm tanga jest godna uwagi. Całkowicie mnie zaskoczyła *o*


Dałam im szansę, ale komedie koreańskie zupełnie mi się podobają :/ 100 Days with Mr. Arrogant, Too Beautiful to Lie czy Please Teach Me English lądują razem z My sassy girl gdzieś na tyłach półki.

Natomiast inna sprawa to romanse z dramatem lub fantastyką w tle.
A Millionaire's First Love lub Bungee Jumping of Their Own polecam tym, którzy mają ochotę na odrobinę tragedii. Secret zaskoczył mnie w końcówce, bo przez 80% wydawało się, że to taka prosta historia miłosna z muzyką w tle. Z tych trzech polecam zwłaszcza Secret, choćby ze względu na pojedynek na fortepiany ^^

Happy Killing - bardzo porządna czarna komedia w pięknych wnętrzach.

Seducing Mr. Perfect - komedia romantyczna w zachodnim stylu. Uwieść szefa i samemu nie dać się uwieść. Przyzwoity film. A główny aktor dobrany znakomicie - prawdziwy pan Idealny XD
A ta koszula mnie zniewoliła... OMO!!! *O*

The Bow - Kim Ki Duk A.D. 2005. Minimum słów, maksimum treści. Mistrz nadal wielki.
I ta muzyka...


  • Chiny:
The Myth - Jackie Chan w poszukiwaniu mitycznego skarbu Cesarza. Czego tu nie ma... Lewitujący indyjscy mędrcy, meteoryty, wędrówka dusz, taniec bolly, magiczny miecz, skoki do wodospadu i wiele innych. Jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego. Za dużo pomysłów, nawet jak na film przygodowy.

The Banquet - intrygi na dworze cesarza. Przepych dekoracji i strojów przyćmił wszystko. Ale nie zdołał ukryć zbytniego zagmatwania fabuły (lub jej braku, właściwie na jedno wychodzi ;] ).
  • Japonia:
About Love to trzy opowieści o miłości. Zawsze jedna osoba mówi po japońsku a druga po chińsku. Piękne zdjęcia, niebanalne historie, orientalny klimat. Dobry film.

Last Life in the Universe - Kenji pracuje w bibliotece w Bangkoku a po godzinach obmyśla jak się zabić. Ze swojego idealnie wysprzątanego mieszkania trafia do zabałaganionego domu tajlandzkiej prostytutki.
Tadanobu Asano snuje się po ekranie i jak zawsze wychodzi mu to rewelacyjnie, w filmie właściwie nic się nie dzieje, ale wciąga. Christopher Doyle jak zawsze wykreował malowniczy, wyciszony nastrój. Kwintesencja azjatyckości.
Przy okazji zauważyłam ze zgrozą, że idealny Japończyk nie jest idealny: Asano ma owłosioną klatę O.O

I tym fangirlowym akcentem kończę dzisiejsze podsumowanie ;P Kolejne nie nastąpi chyba za szybko, bo laba się skończyła i czas wracać do pracy. Ten pierwszy milion sam się nie uzbiera ;P

edit: Z okazji wakacyjnych pięknych sesji zdjęciowych, nowa czołówka ^^

4 sierpnia 2008

chorobowe

1. W tej chwili powinnam siedzieć w Beskidzie Niskim i podziwiać górskie widoki. Ale nie siedzę. Bo jestem chora na ospę ;P Tylko ja mogłam zachorować na chorobę wieku dziecięcego po 20tce i to jeszcze w zupełnej dziczy.
Pojechałam sobie w okolice Rymanowa w sobotę a dziś raniutko wracałam do domu, bo zauważyłam na sobie dziwną wysypkę. I przeklinałam House'a i wszystkie jego cudaczne, i jakże jeszcze interesujące kilka dni wcześniej, choroby, bo nie wiedziałam czy przetrwam do wieczora ;P Oj tak, teraz te wszystkie sarkoidozy, amyloidozy i lupusy wcale nie były takie zabawne ;]

Ech... przymusowo siedzę w domu do 15go. Mam jednak nadzieję, ze wyleczę się wcześniej i będę w Krk 12go, zgodnie z wcześniejszym planem.

2. Jak zapewne większość z Was wie, mam uczulenie na trawę. Kicham od samego zapachu skoszonej trawy ;P Haszczowanie w górach też zawsze kończy się krótkotrwałą wysypką.
Ale ostatnio okazało się, że taka alergia ma też swoje dobre strony, o dziwo ;]
Ojciec zabrał mnie ostatnio na roboty przymusowe czyli plewienie działki. I po 20 minutach pracy okazało się, że jestem genetycznie nieprzystosowana do wyrywania chwastów :D A przecież nikt mnie nie będzie zmuszał do plewienia w długich rękawach w taki upał ;]
Doktor House najlepiej odda moje uczucia w tej kwestii XD