18 listopada 2006

Kioto zapłakane deszczem

Dziś wycieczka po skarbach narodowych.
Coś dla Michała - pawilon Feniksa w Byodoin:
I jego zawartość, czyli Amida Nyorai (zdjęcie robione zza pazuchy specjalnie dla Was ;))
Kamienny ogród w Ryoanji - wszystkich kamieni jest 15, ale jak się siedzi, to z dowolnego miejsca widać tylko 14. Podobno tylko oświeceni potrafią na raz zobaczyć wszystkie. Ja chyba jestem jakimś głąbem wybitnym, bo widziałam tylko 13 ;P
Dziś padało, więc podejrzewam, że było mniej osób niż zwykle. Ale i tak o kontemplacji można zapomnieć.
Złoty pawilon Kinkakuji - wygląda dobrze tylko z daleka.
I główna atrakcja: momiji - strasznie żałuję, że dziś było tak pochmurnie i kolory nie były bardziej żywe.
Z serii kurioza.
Tradycyjne omiyage Uji to wszelkie wyroby o smaku zielonej herbaty i sama o-cha.
A więc można kupić makaron, lody, cukierki, ciasteczka i co sobie jeszcze wymarzycie.
Najpiękniejsze szalety jakie widziałam: (oczywiście darmowe, jak wszędzie)
Mamori (woreczki, które kupuje się w jakiejś intencji w światyniach) z Hello Kitty:
Dresiarz po japońsku: (trochę się rozmazały te wszystkie misie, ale mam nadzieję, że coś widzicie)
W sumie to wbrew tytułowi Kioto nie zobaczyłam.. Myślę, że pojadę sama w przyszłym tygodniu.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

A zebys widziala ze Byoudouin uwielbiam :D
Uczac sie do cywilizacji obczytalem sie o tym za wszystkie czasy a na YuoTube oejzalem z 10 filmow o tym co bylo bardzo edukujace :D
A byl na posagu buddy buddz n cholerny podpis rzezbiarza じょうちょう ???

aneczka pisze...

Stałam w tylnym rzędzie a na klacie raczej go nie było, więc nie jestem w stanie powiedzieć:)

Prześlij komentarz