Informacja praktyczna: do Kioto też można kupić bilet jednodniowy, który kosztuje tylko 1850 jenów i oczywiście kosztuje dużo mniej niż łączone, ale wymaga jednej przesiadki więcej. Czas podróży 2h.
Droga powrotna jest łatwiejsza bo człowiek już się orientuje, której linii ma szukać i na jakim dworcu/poziomie/platformie.









Potem spacer po uliczce z pamiątkami.

Stałam parę minut w sklepie i próbowałam przejść na lewą stronę i dalej popłynąć z prądem.
Następna była urocza uliczka środkiem której ciągnął się sznurek samochodów, więc dla pieszych zostało niewiele miejsca i znowu trzeba było dryfować.

Potem całe szczęście wylądowałam w Gion (dzielnicy gejsz), bo już straciłam nadzieję na zobaczenie tradycyjnej zabudowy w spokojnym otoczeniu.








Aha, te dziewczyny na zdjęciach to nie gejsze tylko maiko, czyli wcześniejszy stopień wtajemniczenia. Od wykwalifikowanych gejsz różnią się tym, że można je zobaczyć (bo te prawdziwe najczęściej wychodzą na ulicę dopiero wieczorem i to tylko po to, żeby wsiąść do taksówki albo limuzyny;)). A poza tym są dużo bardziej kolorowe, mają kimono z długimi rękawami i ciągnące się z tyłu obi. Nie jestem też pewna czy to były prawdziwe maiko, bo teraz można się przebrać na jeden dzień za maiko za jakieś nie tak znowu ciężkie pieniądze. Ale te dziewczyny za dobrze sobie radziły z bucikami:)
Można też kupić takie geta:

http://www.youtube.com/watch?v=Bz_WmGxFimE
Jakby komuś było jeszcze mało momiji;)


I dzisiejsza porcja kuriozów:
Powiew komunizmu:

Mięso i owszem jest, ale za to w cenach zaporowych (od 5 do 26 złotych za 100g)


