Informacja praktyczna: do Kioto też można kupić bilet jednodniowy, który kosztuje tylko 1850 jenów i oczywiście kosztuje dużo mniej niż łączone, ale wymaga jednej przesiadki więcej. Czas podróży 2h.
Droga powrotna jest łatwiejsza bo człowiek już się orientuje, której linii ma szukać i na jakim dworcu/poziomie/platformie.

Marzy mi się taka częstotliwość pociągów u nas;P
Pierwszy przystanek: Sanjusangendo. Przez portal dla indywidualistów..
wchodzi się na szeroki plac z niepozornym budynkiem, z którego emanuje niesamowity spokój (nie wiem czy z budynku może, ale co tam;))
Za to w środku oszałamia widok tysiąca posągów Kannon (zdjęcia znowu robione ukradkiem - jasne, że na necie można znaleźć lepsze, ale skoro tak się namęczyłam, żeby je zrobić, to stwierdziłam, że je tu wrzucę, a co ;])

Potem Kiyomizu dera - najważniejsza świątynia buddyjska w Kioto. Co zresztą doskonale widać;]
i widok z tej częściPotem spacer po uliczce z pamiątkami.
Też zatłoczona, ale zdjęcie w ogóle tego nie oddaje. Zasada taka jak w Boguchwale - jak już mieszkasz po jednej stronie ulicy to zostajesz tam całe życie;)Stałam parę minut w sklepie i próbowałam przejść na lewą stronę i dalej popłynąć z prądem.
Następna była urocza uliczka środkiem której ciągnął się sznurek samochodów, więc dla pieszych zostało niewiele miejsca i znowu trzeba było dryfować.

Potem całe szczęście wylądowałam w Gion (dzielnicy gejsz), bo już straciłam nadzieję na zobaczenie tradycyjnej zabudowy w spokojnym otoczeniu.



Te zdjęcia były robione w drodze do Kiyomizu, więc otoczenie jest troszkę bardziej betonowe, ale pasowały mi tutaj tematycznie.


Takie buciki maiko sporo sobie kosztują (17600 jenów to jakieś 475 zł).Aha, te dziewczyny na zdjęciach to nie gejsze tylko maiko, czyli wcześniejszy stopień wtajemniczenia. Od wykwalifikowanych gejsz różnią się tym, że można je zobaczyć (bo te prawdziwe najczęściej wychodzą na ulicę dopiero wieczorem i to tylko po to, żeby wsiąść do taksówki albo limuzyny;)). A poza tym są dużo bardziej kolorowe, mają kimono z długimi rękawami i ciągnące się z tyłu obi. Nie jestem też pewna czy to były prawdziwe maiko, bo teraz można się przebrać na jeden dzień za maiko za jakieś nie tak znowu ciężkie pieniądze. Ale te dziewczyny za dobrze sobie radziły z bucikami:)
Można też kupić takie geta:
Przespacerowałam się też po parku otaczającym były pałac cesarki. Robi wrażenie. Zwłaszcza jak się człowiek przyzwyczai do wszechobecnego braku przestrzeni.http://www.youtube.com/watch?v=Bz_WmGxFimE
Jakby komuś było jeszcze mało momiji;)


I dzisiejsza porcja kuriozów:
Powiew komunizmu:
Nie mam pojęcia za czym była ta kolejka, ale przez dwie godziny się nie zmniejszyła.Mięso i owszem jest, ale za to w cenach zaporowych (od 5 do 26 złotych za 100g)
Dekoracja dworca:






























