1 września 2009

eurotrip: Amsterdam

Z lekką obsuwą, ale rozpoczynam relację z Wyprawy ^^ Głównie w celach archiwalnych dla siebie, bo i tak wszyscy zainteresowani widzieli wszystko na żywo albo na fb ;)

Na początek wrażenia transportowe, tak zawsze bliskie mojemu sercu ^___^
Pociąg Euronight, na który zdobycie biletu kosztowało mnie tyle wysiłku. Było warto - fotele wygodniejsze niż w klasie biznesowej w samolocie.
Część europejska składu:
Oraz rosyjska ;]
Jeżeli tylko pasażer ma życzenie podwyższyć sobie standard to może ;]
Dworzec główny podobno był inspiracją dla tokijskiego - faktycznie uderzająco podobny ;)

Pierwszy widok uliczek i walących się na spacerowicza ścian - normalnie jak spełnienie snu szalonego architekta ;]
Na piętro i do piwnicy, na piętro i do piwnicy...
Nowe i stare - moje ulubione połączenie:

Kanały dużo ładniejsze niż w Wenecji. A na pewno czyściejsze i bezodorowe ;]

Amsterdam to rzeczywiście miasto rowerów. Bardzo szybko trzeba się przyzwyczaić, że przechodzenie przez jezdnię wygląda tak: w prawo, w lewo, nie ma roweru, w lewo, nie ma samochodu, w prawo, nie ma samochodu, w prawo, w lewo, nie ma roweru, uff, druga strona. Rowerzysta jest tu nietykalny, jeżeli nastąpi zderzenie pijanego rowerzysty z samochodem, to winny jest zawsze kierowca samochodu.
Flower power!
Znajdź swój ;]

Idziesz sobie kanałem a tu nagle panienki w oknach. A szukałeś Oudekerk - Starego Kościoła. I oto jest - otoczony burdelami oddalonymi od niego raptem kilka metrów. Sama nie wiem, czy byłam bardziej zaszokowana tym faktem, czy też wątpliwą zawartością przybytków, którą zazwyczaj były 40+ matrony 100+. Choć zdarzały się też takie, na które patrzyło się z zazdrością. Ale były w mniejszości.
Kolejny przykład stosunku do kościoła ;)

Muzeum kondomów XD
Supermarket, którego znalezienie zajęło nam ze 2h, bo wokół były tylko restauracje:
I zachodziłam w głowę, jak to możliwe, że nie ma nigdzie spożywczaka o.O W końcu gdzieś ci miejscowi zakupy robić muszą. Dopóki nie dowiedziałam się, że sklep to to, co brałam za bank ;] Naprawdę dobrze je ukryli XD

Lokalne specjały XD Pure fantasy. 100% nature.
Można też założyć własną, profesjonalną hodowlę ^^
Standardowy kofik nie ma w sobie żadnego klimatu rasta, zapomnijcie ;] Prędzej GSa ;] Ale towar pierwszorzędny ;)

Jeśli chodzi o kuchnię lokalną to ryby rządzą - w sklepach rybnych można lekkerbek, co dla wszystkich jest przekąską a dla mnie obiadem - porządny kawał ryby obtoczony w cieście i przyprawach. Za 2 ojro :D
Kip sate - szaszłyk z kurczaka w gęstym sosie z orzeszków ziemnych. Również przepyszny.
A jak komuś nie pasuje takie jedzenie to może sobie kupić burgera w samoobsłudze ;]

Targ kwiatów - oprócz choinek znajdziesz tu wszystkie potrzebne nasiona :D Oraz cebulki tulipanów pakowane po 20+ sztuk:
Market na ulicy Albert Cuyp - podobno targ z dziwnościami i rozmaitościami, ale okazał się zwykłymi "szczękami" tyle że stojącymi wzdłuż ulicy.

Tradycyjny misz-masz ^^
Rola przewodnika wymaga co najmniej trzech rąk. Multitasking obowiązkowy of koz ;]
Knajpa, w której można było skosztować kilkunastu rodzajów piw. Otwarta od 16. My przyszliśmy o 12 a kot i tak był przed nami ;]
Uuuuu, what does this button do? XD XD XD
Numeracja domów w Hadze ;] ;] ;]
Cichy wagon w pociągu - żadnych rozmów ani telefonów komórkowych. Świetny pomysł.
Nemo - centrum techniki i nauki. Na dachu można sobie siąść na leżaczku z własnym prowiantem i pooglądać port ^^
Holendrzy są genialni - postawili w parku metalowy napis I amsterdam i to była największa atrakcja turystyczna w okolicy :D
Domki w Hadze - bardzo często mają całkiem odsłonięte okna albo z firankami sięgającymi do 3/4 wysokości. A między firanką a parapetem albo żywy kot:
albo durnostojki ;]
Podobno trafiliśmy na najcieplejszy tydzień w Holandii. Widać co o tym myślę ;] Plaża nad Morzem Północnym.
Zobaczyliśmy wiatrak! Z pędzącego pociągu, ale zawsze :D

cdn.

3 komentarze:

baranek pisze...

weee... normalnie z taką relacją to czuję jakbym sam tam był:P:P:P Czekam na więcej;)

khoci pisze...

hehhe, holenderskie koty rządzą:)

Anonimowy pisze...

Koty w Amsterdamie to mają życie... :)
trzaska

Prześlij komentarz