Przywitał mnie zimnym wiatrem, który mało co nie zdmuchnął mnie ze schodków samolotu. Oczywiście wyraziłam dość mocno swoje zdanie na temat irlandzkiej pogody. Facet przechodzący koło mnie powiedział tylko: Welcome to Ireland ;] XD XD XD I od razu kraj wydał mi się fajniejszy :D
Miasto jest brzydkie. Jego zaletą jest to, że jest zwarte - właściwie cały Dublin to domki maksymalnie czteropiętrowe ;] (czyli jedne wielkie suburbia :D) Natomiast jest to porządek pozorny, bo generalnie panuje tam niejaki chaos... Nie ma wyraźnego klimatu danej dzielnicy, nigdy nie wiadomo co człowieka czeka za rogiem a domki, mimo że tej samej wysokości jednak sporo się od siebie różnią. Miasto samo w sobie niezbyt mi się podobało - jest jakieś nijakie, bez atmosfery. I właściwie nie ma typowo turystycznych atrakcji, czyli muzeów czy zabytków.




Double-deckery. Transport publiczny to jeden z absurdów :D Aha, na wyświetlaczu widać, że wszystko jest zawsze napisane po angielsku w i gaelic - nazwy ulic, komunikaty, znaki na lotnisku itp.

Po drugie: Godziny na rozkładzie jazdy oznaczają kiedy autobus odjeżdża z pierwszego przystanka ;] Więc godzinę u siebie trzeba sobie oszacować. Oczywiście wszystko jest mocno umowne, bo nawet jak odjeżdżałam z pierwszego przystanka to autobus odjechał najpierw 2 minuty przed czasem a potem 10 minut przed czasem XD Więc najlepiej po prostu przyjść i czekać ;]
Po trzecie: Autobus ma określoną pojemność pasażerską i powyżej danej liczby ludzi w środku, nie zatrzymuje się już na przystankach. A jeśli się zatrzyma to wsiada tyle osób, ile wysiadło. Do tego wszystkie przystanki są na żądanie.
Oznaczenia drogowe to inna historia XD

Dublin castle :D Kwintesencja irlandzkiego absurdu i pomysłowości XD
Najlepiej zobaczyć na filmie XD
Naprawdę trzeba być Irlandczykiem, żeby takie coś nazwać szumnie zamkiem :D
A to jeszcze nie koniec, bo po drugiej stronie tej uroczej wieżyczki czeka kolejna niespodzianka XD


A na przeciwko Zamku taki twór:

Przy wszystkich przejściach dla pieszych w centrum znajdują się takie napisy:

Pierwszy raz widziałam żółte światła dla pieszych :D

Dublińska Szpila, czyli coś, co sobie postawili w centrum miasta na Milenium :D
Chyba najwyższa budowla w mieście XD

Irlandczycy wykorzystują każdą chwilę słonecznej pogody. Trawa w parkach jest pokryta ludźmi chłonącymi promienie całym ciałem :D

Typowe drzwi. Kolor mniej typowy, ale jakże uroczy ^^

Jedna z większych atrakcji pobytu: Trinity College i zabawa w laboratorium ^^
Taką zachętę do nauki to ja rozumiem ^^ Co kilka tygodni organizuje się wystawę tematyczną, na którą może przyjść każdy i pobawić się w eksperymentowanie.



Howth, pół godziny jazdy od Dublinu.





Dzielnica pubów Temple Bar:






Zdziwiło mnie natomiast to, jak Irlandczycy się zachowywali. Muzyka była tak radosna, że nogi aż same chodziły i z koleżanką Polką odstawiałyśmy mały taniec przed zespołem, na tyle, na ile pozwalała ograniczona przestrzeń. A wszyscy inni wokół stali nieruchomo z piwami kiwając tylko lekko głowami ;]
Niezwykłe zastosowania kościołów (od konfliktu z Kościołem katolickim, większość stała pusta, więc trzeba je było jakoś wykorzystać):
- Informacja turystyczna i sprzedaż pamiątek:





Misz-masz:
Guiness produkuje nie tylko piwo ;)

Irlandczycy to mistrzowie marketingu - potrafią sprzedać nawet kamienie ;]

Irlandki wczoraj i dziś ;]

;]

I kolejne przykłady irlandzkiego humoru XD




Koniec.
Zbieram pomysły na wakacje w przyszłym roku ;) Proszę o nadsyłanie propozycji ^^
6 komentarze:
Po pierwsze primo: już 2 notki dzisiaj, chyba nie masz co robić:P
Po drugie secudno: w Szwecji też godzina podana jest z pierwszego przystanku, resztę oceniasz na czuja. Aż dziw bierze, w końcu taki uporządkowany kraik!
Ależ mnie wyczaiłaś :D Faktycznie skończyłam wszystko przed południem i teraz sobie robię co chcę ;)
Ale tak swoją drogą to notki powstawały od dwóch dni w przerwach między tłumaczeniami, dziś je po prostu wreszcie skończyłam ;)
No ale to ocenianie coś daje, nie? Bo w Dublinie nic ;] Mam wrażenie, że ten rozkład służy głównie do poinformowania ile mniej więcej kursów jest na godzinę a nie do podawania konkretnego czasu ;]
HAHa no i w koncu Barankolandia:P:P:P a teraz do rzeczy;)
1: muzea jak najbardziej sa i co wiecej sa darmowe wejscia do wielkszosci niezaleznie od wieku, dnia tygodnia i godziny, tylko nam czasu zabraklo cieszac sie innymi miejscowymi atrakcjami (patrz sekcja piwo i koncerty;). Muzea przewidziane w planie na kolejne odwiedziny;)
2: pod mikroskopem to byly generalnie rozne komorki i tak owszem niektore konczyly sie na fagi (makrofagi) ale jak napiszesz same fagi to zmienia to kompletnie znaczenie i niestety w tym momencie zdanie robi sie bezsensowne z punktu widzenia kogokolwiek kto choc odrobine jest w temacie:P Kiedys Ci wytlumacze;)
3 (HOMCIU): a to nie ma tam takich tablic na przystankach ktore podaja za ile minut dokladnie przyjedzie nastepny?? w Goteborgu byla to norma. Moze wam w Vaxjo tez takie szybko zamontuja;)
Są muzea? O tym sztuki nowoczesnej pamiętam, oczywiście, ale jakoś nie mówiłeś o innych ;P No nic, najwyżej po kolejnej wizycie się zrobi sprostowanie ^^
Nie "fagi", "jakieś fagi" ;) Właśnie nie pamiętałam czy mikro czy makro ;P
Niby są, ale średnio działają:)
są są, oprócz sztuki nowoczesnej, galeria narodowa, muzeum archeologiczne z wystawą powyciąganych z bagien zakonserwowanych ciał z przed ok 1000 lat;P, muzeum historii naturalnej, muzem narodowe... i wszyyyystie free of charge;)
Prześlij komentarz