28 września 2009

Doctor Who

Ach, wyborny serial! Naprawdę rewelacyjny ^^
Już dawno nie widziałam tak pomysłowej produkcji. A przy tym zdecydowanie da się wyczuć, że nie jest to serial amerykański tylko coś innego - bardzo mi się podobała taka odmiana.

Ciut wprowadzenia: jest to najdłużej trwający serial sci-fi. Pierwszy sezon powstał w 1963 a do roku 1989 nakręcono 26 sezonów. Potem nastąpiła krótka reaktywacja w postaci filmu w 1996 roku i w końcu zupełnie nowe sezony od 2005 roku. I o nich właśnie będzie ta notka ^^

Tytułowy Doktor to Władca Czasu, ostatni przedstawiciel tego gatunku, podróżujący w czasie i przestrzeni w swoim statku kosmicznym TARDIS, który ma postać niebieskiej budki policyjnej z lat 60. XD
Statek w założeniu miał się dostosowywać kształtem do otoczenia, ale już w pierwszym odcinku coś się w mechanizmie zepsuło i kształt już się nie zmienił :D Władcy Czasu byli potężną, najbardziej zaawansowaną technicznie rasą we wszechświecie, więc mimo że TARDIS z zewnątrz wygląda na małą budkę w środku jest ogromny :D Podobną właściwość mają kieszenie Doktora mieszczące wszystkie potrzebne bajery ;)
Twórcy nowych serii stanęli przed nielada wyzwaniem, ponieważ musieli się zmierzyć z legendą - Doctor Who to na Wyspach przedmiot kultu ;) Jeśli o mnie chodzi to wywiązali się z zadania świetnie - serial jest zabawny, ciekawy i zaskakujący.
Twórcy nie odcięli się od wcześniejszych serii a wręcz odwrotnie - czerpią z nich całymi garściami: inspiracje widać zwłaszcza we wszelakiej maszynerii - najczęściej są to jakieś rury od odkurzacza, kable, wajchy i wielkie guziki, żeby było je dobrze widać na małym czarno-białym telewizorze :D
Podobnie jest z wrogami - ci najważniejsi są znani z wcześniejszych serii, więc zachowano ich toporność ruchów i kiczowatość charakteryzacji. Boskie :D
Dużym atutem serialu są również niebanalne pomysły :D Najczęściej mocno zwariowane XD Doktor przemocy nie lubi i najczęściej walczy ze Złem przy pomocy niekonwencjonalnych metod ;D Ogólnie w serialu jest masa absurdalnego brytyjskiego humoru - ja byłam tym absolutnie zachwycona ^______^
Większość problemów technicznych da się rozwiązać przy pomocy śrubokręta dźwiękowego, czyli takiego dinksa z niezliczoną ilością ustawień, który świeci na niebiesko, wydaje dźwięk i hop, drzwi są otwierane lub zamykane, łańcuchy i liny pękają, komputery i bankomaty robią co chcemy itd. Taki klucz, piła, lutownica, wykrywacz metalu, nóż i inne narzędzia w jednym :D Wygodna rzecz, czyż nie? :D
No ale sam sprzęt nie wystarczy - doktor jest dodatkowo geniuszem we wszystkim, co związane z techniką, mechaniką, fizyką kwantową, siódmym wymiarem itd. Od razu wie, do czego służy dany kabelek, rura, metalowa płytka czy przycisk, niezależnie na jakim statku wyląduje :D
Bardzo podobał mi się też jeden z odcinków, w którym Doktor spotkał swoje wcześniejsze wcielenie :D (Piąte bodajże, które zagrał ten sam aktor co w latach 70. ^^). Rewelacja. Już od dawna mówię, że bardzo chciałabym takie coś zobaczyć w serialu amerykańskim: na przykład Housa, który przychodzi leczyć Desperate Housewife albo Hiro Nakamurę teleportującego się na wyspę Lostów ;]
Wnętrze TARDIS też zostało trochę podrasowane, ale dalej wypada mocno oldskulowo przy choćby Enterprise z tego roku ;)

Ponieważ serial trwał tak długo trzeba było wymyślić jakieś wyjaśnienie na zmienianie się aktorów, bo nie chciano iść na łatwiznę jak przy Bondzie ;] I dlatego Doktor, kiedy znajduje się w stanie bliskim śmierci, zaczyna się regenerować - wymienia wszystkie komórki swojego ciała, zostając i nie zostając sobą. Jego wiedza i wspomnienia bowiem zostają, natomiast zmienia się jego wygląd i charakter. I tak w pierwszych sezonach był zrzędliwym staruszkiem by potem ewoluować w młodsze, bardziej zabawne wcielenia ^^ Obecnie ma 903 lata ;) I prawie zawsze podróżuje z towarzyszką, niekiedy towarzyszem.

No ale sama fabuła nie wystarczy - w serialu opartym na jednym głównym bohaterze, najbardziej istotny jest dobry aktor, który popchnie całość do przodu.
I tu dochodzimy do punktu głównego notki ;P Sezon pierwszy pomijam, bo był porządny, ale dopiero sezon drugi stał się przebojem, także na Wyspach, za sprawą Davida Tennanta, który jest obecnie uznawany za najlepszego Doktora i nie wiadomo, czy ktokolwiek będzie w stanie mu dorównać ;]
Ja osobiście mam wątpliwości ;]

Na początek, dla przypomnienia, garderoba (przeżyjmy jeszcze raz tę piękną talię, nie zaszkodzi ;P): mój ulubiony brązowy garnitur oraz drugi, niebieski:
Oraz model galowy: smoking i conversy wyjściowe, w poważnym, czarnym kolorze :D

Pomijając zalety zewnętrzne, David jest rewelacyjnym aktorem o przebogatej mimice. Rewelacyjnie wypada zarówno w scenach komediowych:
gdy wyjaśnia w sposób wysoce skomplikowany działanie urządzeń albo napotyka na jakiś fenomen naukowy ^^
ma również niesamowity czar *o*
ale potrafi też genialnie zagrać sceny poważne i wzruszające:
A do tej wspaniałej gry aktorskiej dochodzą również rewelacyjne dialogi. Doktor jest nadprzeciętnie inteligentny, złośliwy, pomysłowy i przez większość czasu mega pozytywnie zakręcony. Zagranie takiego wulkanu szczęśliwości tak, żeby nie przesadzić i nie irytować widza to naprawdę sztuka. Ach, no po prostu ideał a nie serial ;P

I jego jedyną wadą jest to, że David w tym sezonie zaczął grać więcej w teatrze (Hamleta!) i nie ma czasu na serial. W związku z czym w tym roku zamiast kilkunastu odcinków pojawi się tylko 4 speciale a następnie dziesiąte wcielenie Doktora umrze :( :( :( :( :( :( Lekkim pocieszeniem jest to, że od ostatniego speciala zaczęli Doktora nareszcie wypuszczać w HD. No doprawdy, oglądanie Davida w podłej jakości to była zbrodnia, mam nadzieję, że BBC szybko się poprawi i wyda 2, 3 i 4 sezon na BlueRayu ;]

Polecam serial z całego serca, gdyby nie to, że muszę się wreszcie zabrać za naukę, urządziłabym sobie natychmiastową powtórkę ;P

Jak powtarza co i rusz Doktor, BRILLIANT! Howgh.

5 komentarze:

baranek pisze...

hehe a polecalem ten serial Tobie i Homkowi juz ponad rok temu na bollyparty:P:P:P To nie. Musial odstac swoje w kolejce zeby w koncu sie doczekac:P A tak przy okazji to humm moze to tylko ja ale oryginalne nazwenictwo (Timelord, Sonic Screwdriver itp.) jakos duzo lepiej mi brzmi niz tlumaczone (Wladca czasu, Srubokret dzwiekowy). Kurcze niby to samo ale jakos nie ma tego feelingu. No ale moze to kwestia przyzwyczajenia. Poki co nowy special w polowie Listopada:):):):) Czekam juz od kwietnia:P

homek pisze...

No to jak już skończę Scrubs, Mad Mana, II sezon Damages to może się wemzmę:)

aneczka pisze...

@baranek A bo się odwoływałeś do jakiegoś tam aktorstwa i efektów specjalnych ;] A trzeba było się odwołać do instynktu fanek ;P Powiedzieć, że jest taki chudziutki, śliczniutki Anglik, który gwarantuje dobre samopoczucie i zabawę :D
Od razu bym się rzuciła ;]
Mi też oczywiście brzmi lepiej, ale reszcie wszystko jedno a w takich wypadkach preferuję jednak mowę ojczystą ;)

@homek, nie zwlekaj, wiesz, że jak polecam to tylko pierwszorzędne produkcje ^^ Tylko pamiętaj, trzeba przetrwać pierwszy sezon ;)

baranek pisze...

No nie przesadzajmy, pierwszy sezon nie jest zły, szczególnie jak się jeszcze nie zna Davida w roli Doktora:P:P:P

Homcio pisze...

No to ja powiem, że ja znam już obu i 9 był lepszy!
I jestem gotowa walczyć w obronie tej tezy, pomimo że wiem, że jestem w mniejszości.
Z drugiej strony wszak demokracja już została skompromitowana jako system polityczny, więc kto wie...

I powinno być FANTASTIC a nie BRILLIANT, phi

Prześlij komentarz