1 września 2010

przybieram na wadze

...oraz na wartości. Zakupiony wczoraj obiektyw zmusi mnie chyba do wzmocnienia nadgarstków, bo aparat waży teraz tyle, że za długo pstrykać się nie da, a jak tu nie pstrykać, jak, miejmy nadzieję, zdjęcia będą teraz w odpowiedniej jakości?
Oprócz gadżeta skusiłam się wreszcie na kolczyki, które nie dawały mi spokoju od roku, ale cena za każdym razem mnie odstraszała. No ale teraz jak już trochę zarobiłam to stwierdziłam, że mogę zaszaleć.
I to tyle, jeśli chodzi o w miarę bezstresowe zakupy - mama już zapowiedziała ubraniowe jak przyjadę znowu i wiem, że nie dość, że będę chodzić poirytowana tydzień przed to jeszcze potem płakać przy każdej złotówce - zmarnowanej, bo w końcu szafa pełna ubrań.

Wizyta w Rz obfitowała w odkrycia:
- Podkarpacie umie się bawić: V Międzynarodowe Dni Wina w Jaśle zaliczam zdecydowanie do udanych :D Nie spodziewałam się, że w tej deszczowej i zimnej okolicy można produkować tak smakowite rieslingi i muskaty. Jak również kozie sery, i to tuż za górką w Borówkach. Ze zdumieniem przeczytałam także, że w samym Rz znajdują się dwie winnice o_O
- Jestem środowiskowo, a może i genetycznie uwarunkowana do takiego, a nie innego stylu bycia, picia i spędzania wolnego czasu ;)
- Mój ulubiony Wisłoczkowy wodospad, na którym spędziłam sporą część dzieciństwa zagrał w Winie truskawkowym, a ja nawet tego nie zauważyłam O.O Kamera jednak potrafi czynić cuda i z mrocznego miejsca z pijawkami zrobić niemalże magiczne miejsce ;)

A teraz szybciutko pakuję gumiaki i rozszerzony zestaw ubrań i wracam na plac boju - ciekawe jak bardzo fabryka zmieniła się pod moją nieobecność, w końcu będzie już po wizycie Dziedzica ;]

0 komentarze:

Prześlij komentarz