30 września 2010

dies irae

Zapowiadany od miesiąca Dzień Shoppingu zaczął się moim vqrvem miesiąca, ponieważ mój ukochany maluszek odmówił współpracy TT____TT Nic nie dało dodawanie gazu, pompowanie paliwa i zwiększanie ssania - silnik nie ruszył i już. A to prawdopodobnie ostatnia okazja na naszą wspólną podróż u.u
Następnie wskazówka irytatora pięła się coraz wyżej, bo oczywiście w sklepach same szmaty i badziew, a tu by wypadało coś kupić. Nie licząc godziny przerwy, gdy zaszłyśmy do zapomnianego sklepu z odzieżą lniano-ręcznie malowaną, cały dzień zaliczam raczej do mocno wkurzających.
Na szczęście pod samiutki koniec wypatrzyłam znienacka piękny płaszcz *o* Desigual model jesień 2009 to nie jest, ale naprawdę niewiele mu brakuje i był trochę tańszy ;) No i mamusia moja kochana zasponsorowała nie tylko płaszczyk, ale i nowe buty :P
Ja jak zwykle pozostałam w klimatach narzuty na kanapę/malowanych obrazków :P

A czerwonych conversów w rozmiarze 38 dalej nie mogę upolować :/ Ratowanie świata musi chyba jeszcze poczekać...

4 komentarze:

homek pisze...

Z tymi conversami to istna drama

neko pisze...

kaman, robić zakupy PRZED JAPONIĄ?!?!
oszalała Ty?
Leć z pustą walizką (ew. wypełnioną jedzeniem i omiyagami)

aneczka pisze...

Wiesz, mnie się zupełnie nie podoba moda sukienki ciążowe oraz obecne wory z cekinami, więc jak coś ciekawego znalazłam to kupiłam ;) Tak naprawdę to zależało mi tylko na conversach :P
No ale cóż, najwyraźniej nie mam tak dobrego dostępu jak niektórzy ;]

Michał Bernat pisze...

haha... klimat narzuty an kanapę to cała ty :D

http://allegro.pl/listing.php/search?sg=0&string=trampki%20czerwone

Prześlij komentarz