17 września 2010

gruba kreska

Wraz z uregulowaniem rachunku przez ryśka (nie całkiem, ale nie będę się gardłować o kilka procent, dostał już zasłużony tytuł wrzoda nr 2, nie ma sensu urządzać wyścigu o miejsce pierwsze) zamykam wreszcie wszystkie zaległe sprawy.
Zlecenie oraz magisterka są już skończone, a o Wronki nie mam powodu się martwić, więc niniejszym zrzuciłam ostatni balast. Jestem teraz piękna, młoda i bogata i zaczyna się radośniejszy rozdział w moim życiu, o!

Dziękuję serdecznie wszystkim, którzy wspierali mnie niestrudzenie w tym roku - zwłaszcza w styczniu oraz czerwcu/lipcu. Jestem dozgonnie wdzięczna - bez Was wszystkich to byłby koszmar.
Mam nadzieję, że teraz będę się mogła tylko odwdzięczać, a w ogóle to wierzę w to, że czakram zaczął odpuszczać i wszystkim zacznie być wreszcie jak nie z górki, to choć po płaskim (i równym ;) to do naszej bidulki-kaleki) ^^
Proszę zwłaszcza trzymać kciuki za Homeczka, który jeśli u rowerowego nie wybuchnie jakiś pożar, zastąpi mnie w chińskiej dziczy ^___^v

Ja zaś odliczam już z ulgą i w pełni radośnie dni do momentu, w którym wsiądę w samolot i przeniosę się do Kraju Chudzinek, który już nie żałował 20 kafli na mój bilet :P Niech żyje beztroski fangirling i bezwstydny drooling!
Alleluja i do przodu! Yarp!

5 komentarze:

homek pisze...

Oooj taaak, to było kiepskie 8 miesięcy...I oby rzeczywiście czakram nam odpuścił (mam teorię, że może jacyś inni naiwniacy do niego poszli poszydzić i niebawem odbije im się czkawką :P)

I proszę trzymać kciuki, bo chyba pożary bardzo lubią rowerowego ;)

ren pisze...

Ciesze się bardzo z pozytywnego zakończenia ryśkowych perturbacji :D I z całej reszty również :D
Homek, trzymam kciuki!

neko pisze...

Gratuluję Homku chińskiej roboty. Dołączasz do zacnego i bardzo elitarnego (do czasu) grona ludzi-którzy-tam-pracowali :) Będzie cudnie^^
Mój dobry kolega (kiedy się porozjeżdżaliśmy na studia) zawsze mawiał: zobaczycie i tak wszyscy spotkamy się w Warszawie (co racja to racja). Albo Londynie.
Ja mówię: dla każdego nadejdzie czas Chin.

Nic nie słyszałam o pożarze w rowerowym. Co to za historia?!

Aniu, to on Ci jeszcze coś zalega z wpłatą? To nie wszystko? o.O

homek pisze...

Dzięki dziewczyny:) a dołączam o ile wszystko się uda, bo z tymi pożarami to chodzi o to, że rowerowy ciągle ma jakieś zamieszania, 'pożary', niespodziewane zdarzenia, które przeszkadzają mu w realizacji planów, i w sumie chyba do końca nigdy nie wiadomo co się u niego wydarzy ;)

neko pisze...

Trochę się cieszę, że nie zdecydowałam się na tą pracę, choć kusiło mnie bardzo. Ja to chyba nie jestem aż taka flexible. Muszę mieć plan, terminy i ogólny skedżul inaczej nie jestem szczęśliwa. Takie przesuwanie i gdybanie to nie dla mnie, nawet, jeśli z Chinami na horyzoncie.
Ale może w przyszłości?

Prześlij komentarz