7 maja 2009

stage 1, phase 2

6 stron. Kozaczę. Zaraz jadę je oddać i pozostanie mi tylko czekać na wyrok.

Całe szczęście, że oprócz nich oddaję też listę słów, które będę analizować, bo inaczej byłoby biednie.
Musiałam w niej uwzględnić tłumaczenie dosłowne i poprosiłam o pomoc szefa. Sama spędziłabym nad tym kilka, jak nie kilkanaście godzin, nam zeszło ze trzy. Wszystko w ramach godzin pracy :D A jeszcze mój szef był zachwycony, że dowie się dokładniej jak myślą Japończycy i mógłby to robić dłużej XD

A teraz zaległy głupol świąteczny:
Z powodu zawirowań magisterkowych byłam przed długim weekendem całkowicie poza czasem i przestrzenią. Wiedziałam tylko tyle, że do Katowic jadę jutro/pojutrze. I kiedy wyszłam radośnie na przystanek, po drodze planując nabyć wspomagacz do adoracji, okazało się, że wszystkie sklepy są pozamykane, bo *totalne zaskoczenie* jest 1 maja ;]
Pojechałam więc na dworzec i jak ostatni żul krążyłam po okolicy, podążając za znakami z napisem alkohole. Jeden ze sklepów był otwarty, więc poprosiłam o pino nuar. Pan zrobił wielkie oczy, więc wskazałam palcem o tam, pinot noir. Jak to dobrze, że w Polsce człowiek w potrzebie zawsze zdoła kupić procenty, co prawda ledwo zdążyłam na pociąg, ale to uratowało moją psychikę :D

0 komentarze:

Prześlij komentarz