14 maja 2009

jest mi za dobrze

Nie zasłużyłam sobie na wiele rzeczy w życiu, po prostu mam szczęście i mi się przydarzyły. A już na pewno nie zasłużyłam na możliwość współpracy z najcudowniejszym człowiekiem jakiego znam. a tu proszę, dostałam taką szansę. Nawet po podręcznikowo kretyńskich i niedojrzałych akcjach z mojej strony. Ale po kolei.

W grudniu poszłam do doktora M zapytać czy nie pomógłby mi w mojej magisterce a on się oczywiście zgodził. Tylko jak okazało się tydzień temu, każde z nas zrozumiało to trochę inaczej: ja, że został moim promotorem a on, że po prostu daje mi rady ze zwykłej uprzejmości.
Więc jak tydzień temu zjawiłam się z pierwszym rozdziałem to powstała spora wtopa, bo pan doktor trochę się zdziwił. Okazało się, że jestem odgórnie przypisana do człowieka, który prowadzi seminarium a żeby zmienić promotora muszę złożyć oficjalny wniosek na radzie wydziału. Zaskoczyło mnie to zupełnie, bo w lutym nastąpiły spore odgórne przerzuty studentów między sensejami i nikt nie składał żadnych wniosków ;] A niektórzy chcą się bronić w czerwcu ;]
Doktor powiedział, żebym to załatwiła do następnego piątku, bo wtedy jest rada wydziału. I na odchodnym wziął jeszcze ode mnie ten pierwszy rozdział i pokazał jak zacząć analizę. No złoty człowiek po prostu...
Do zmiany promotora potrzebna mi była zgoda prof H oraz konkretny plan pracy i bibliografia. I wbrew pozorom najtrudniej było o to pierwsze, bo profesor jest poza czasem i przestrzenią i nie pojawia się w Krk nawet w czasie kiedy się zapowie. Więc przez tydzień próbowałam go jakoś namierzyć i wczoraj wreszcie się udało :D Profesor oczywiście się zgodził, bo niby czemu nie, więc pozostało tylko zebranie bibliografii. Plan jako taki mam.
Zebrałam co nieco, ale mało tego było i prawie wszystko po polsku i angielsku. Żadnych teoretycznych opracowań na temat morfologii po japońsku. Poprosiłam więc koleżankę z 3 roku, żeby mi wysłała swoją coby się zorientować, ile mi jeszcze potrzeba. I tu szok: jej bibliografia liczy raptem 14 pozycji O.O Ja do licencjatu musiałam mieć przynajmniej 30. Jednak praca językoznawcza jest fajna: więcej się liczy własna praca badawcza niż cytowanie zdania parunastu innych badaczy. To napawa optymizmem.

Pojawiłam się więc dzisiaj na dyżurze a doktor bez wstępu zaczął mówić o moim rozdziale. Że ma tylko trochę uwag stylistycznych, merytorycznych właściwie nie, zresztą sama sobie poczytam. Poprzewracał wszystkie kartki, wrócił do początku i zaczął wszystko omawiać XD Nie było nawet tak źle jak się obawiałam, ale jak się spodziewałam wyłapał wszystkie najmniejsze bzdury i nieścisłości. A najbardziej podobała mi się uwaga końcowa No w tym ostatnim paragrafie to są same brednie językoznawcze. Tylko on potrafi powiedzieć coś takiego w sympatyczny sposób :D Że nie wspomnę, że owe brednie były przepisane prawie dosłownie z Gramatyki profesora H ;] Ale zgadzam się z opinią M ^^

Potem omówiliśmy sposoby analizy, pan doktor pozachwycał się jednym ze słowników do znaków i zaczął się zbierać na zajęcia. Więc prawie na odchodnym zapytałam czy mogę tę pracę pisać u niego. Tak, tak, już to załatwiłem z profesorem H. *o.O* To po co ja się stresowałam przez cały tydzień, ubolewając nad swoim kretynizmem i ratując się sarkazmem zewnętrznym? Ech, jak wspomniałam, nie zasłużyłam na takiego promotora...

Plan pracy został zatwierdzony i zmodyfikowany, doktor sam zaproponował temat a ja wyszłam z pokoju zmotywowana do dalszego pisania. Ba, powiedziałabym, że zabrałam się z zapałem do poprawiania rozdziału wstępnego. Taki promotor to skarb i ja to wiem i jestem wdzięczna za kolejne szczęście w życiu jakie mnie spotkało.

Tym samym M-project wchodzi w główną fazę ^^v

A cała historia z ostatnich dwóch tygodni czyli cudowanie z tematem i zmianą promotora w maju, na 5 roku jest moim osobistym głupolem nr 1. I wątpię, żeby cokolwiek zdołało to przebić w ciągu najbliższych lat.

2 komentarze:

khoci pisze...

dobry promotor skarbem :)

a teraz walcz zwalcz walcz:)

Unknown pisze...

a mój promotor to tylko powiedział: "proszę mnie więcej zacytować" :P

Prześlij komentarz