17 stycznia 2009

Repo! The genetic opera

Notkę dedykuję barankowi - niestrudzonemu Odkrywcy Nieznanego, Niezbadanego i Niepojętego ;)
Dziś o Repo! The genetic opera, czyli o czymś w rodzaju połączenia Sweeney Todd'a z Łowcą androidów i Rodziną Addamsów (mnie jeszcze kojarzyło się z anime Alita Gunm Battle Angel).

W niezbyt dalekiej przyszłości władzę nad światem przejmuje korporacja zajmująca się przeszczepami genetycznie czystych organów. Jeśli ktoś nie może za nie zapłacić, wysyła (firma) siepacza Repo, który zajmuje się ich odzyskaniem.

Trailer dość dobrze oddaje klimat filmu ^^
 

Mamy oto połączenie rocka i opery - stroje i scenografia przywodzą na myśl gotyckie Castle Party, ale wszystkie dialogi są wyśpiewywane. W mniej lub bardziej rockowym czy operowym stylu ;] Ciężko było było wyodrębnić jakąś wyraźniejszą linię melodyczną a już o zanuceniu motywu nie ma mowy ;] 
Do tego jak to zwykle - dekadencja, pęd ku władzy, panienki w kusych strojach a w tym wszystkim bezbronna dzieweczka z chorobą krwi :D I jej nadopiekuńczy tatuś z niezbyt popularną profesją ;]





Fabuła nie powala ani specjalnie nie zaskakuje, ale forma jest dość interesująca (filmy ze wstawkami komiksowymi zawsze mają u mnie kilka punktów więcej a tutaj pasują one znakomicie). Nie polecam jakoś szczególnie, ale mnie film się podobał i fanom wszelakich postmodernistycznych eksperymentów i dziwactw również powinien przypaść do gustu ;)

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Nic dodać, nic ująć:D

JaneGreen pisze...

Haha, te screeny normalnie jakbym widziała teledyski Cradle of Filth :D Muszę to zobaczyć :D

Anonimowy pisze...

pewnie na castle party kilku klonów się pojawi, niektórzy już sobie ostrzą zęby :)

Prześlij komentarz