15 września 2008

fados

Ostatnio cierpiałam na dwa kryzysy. Jeden został już prawie zażegnany (kwestia sporna czy to dobrze czy źle, ale zostawmy to ;)), więc czcionka czołówki wraca do swojej pokręconej formy ^^
Drugi kryzys dotyczył muzyki. Jak przeżywałam podobny trzy lata temu to akurat przydarzyła się muzyka z filmów indyjskich, która zaspokoiła wszystkie moje potrzeby przy niewielkiej pomocy ostów ze skośnych produkcji. Ale ostatnio znowu odczułam potrzebę posłuchania czegoś nowego. A że zbiegło się to z powrotem do Krakowa i szybkiego internetu postanowiłam nadrobić zaległości siestowe.
Bardzo lubię audycję Kydryńskiego, bo to jedno z nielicznych miejsc, gdzie można jeszcze usłyszeć ładną polską mowę (drugie to audycja redaktora Manna :D ), ale ostatnio przy nawale atrakcji wakacyjnych jakoś nie bardzo miałam czas, żeby jej posłuchać. Ale całe szczęście jest teraz cała zarchiwizowana w internecie :D I przy okazji przypomniałam sobie o fado. Jeszcze w liceum bardzo lubiłam słuchać Madredeusa, ale teraz poznałam parę nowych wielkich nazwisk: Marizy, Camane, Carlosa do Carmo. Słuchałam sobie ich muzyki od miesiąca a dziś poszłam wreszcie na Fados Carlosa Saury.
Trailer:

Polecam gorąco ten film. Tylko od razu uprzedzam na co trzeba się nastawić, jeśli ktoś jeszcze nie zna Saury ;) Na pochwałę muzyki i tańca, zwłaszcza tego pierwszego, bo przy fado nie bardzo jest jak potańczyć ;) Fabuły nie ma, film to po prostu zbiór różnych pieśni. Najważniejsi są w nich śpiewacy o wyjątkowo ekspresyjnych głosach oraz muzycy akompaniujący im w tle. Do tego trochę kolorowych ekranów i ewentualnie kilku tancerzy. Takie to proste a jak przejmujące...

0 komentarze:

Prześlij komentarz