15 stycznia 2011

oshogatsu cd.

Kontynuuję jeszcze wydarzenia z nocy 31/1. Zapomniałam bowiem o dwóch ważnych rzeczach.
  • Dane mi było zobaczenie na żywo przestrzegania kolejności używania łazienki. Czy mówiąc ściślej zażywania kąpieli. Wszyscy pewnie wiedzą, ale na wszelki wypadek napiszę, że Japończycy myją się najpierw przy pomocy prysznica stojąc bezpośrednio na posadzce łazienki, a dopiero następnie wchodzą do wanny wypełnionej po brzegi wodą. I z jednej wody korzysta cała rodzina. Jest dla nich nie do pomyślenia, żeby myć się dopiero w wannie. Najpierw do łazienki szedł ojciec, jako ten najbardziej tyrający i zmęczony, a następnie ja, jako gość. I powiem Wam, że takie zanurzenie się po szyję w wodzie powyżej 40C to niesamowita sprawa. Nie dziwię się zupełnie, że Japończycy pod koniec dnia zaczynają coraz częściej gadać o kąpieli i że onseny są dla nich tak ważne.
  • Ogrzewanie. W domu było zimno! Ogrzewane były tylko te pomieszczenia, w których się przebywało. Cała rodzina siedziała w kuchni połączonej z salonem pod kotatsu, czyli stołem przykrytym kocem. Dla Japończyków to podstawowa forma ogrzewania w zimie ;] Najważniejsze żeby w nogi było ciepło, a to że po plecach wieje to drobiazg, można jakoś wytrzymać ;]
  • Spałam w pokoju na dole, który oczywiście nie był ogrzewany, Miho włączyła tylko klimatyzację tuż przed pójściem spać i potem zaraz ją wyłączyła. Spałam pod grubym, ciężkim sztucznym kocem oraz futonem. Obie te warstwy były tak ciężkie, że ledwo mogłam się pod spodem obrócić, ale zdecydowanie były pod nimi cieplutko ^^ I przez te dwie noce jak tam byłam spałam tak dobrze, jak chyba nigdy wcześniej od przyjazdu.
  • Śniadanie noworoczne. Jestem winna sprostowanie, ponieważ pomyliłam się w opisach na picasie. Po pierwsze, ta żółta pulpa nie była z fasolki, a z ziemniaków :P Wybaczcie pomyłkę, ale naprawdę mam problemy z rozróżnieniem tych ich smakołyków ze słodkiej skrobi :P Po drugie, to jedzenie na wielkim okrągłym talerzu było jednak tradycyjnym noworocznym. Tyle że najczęściej jest ono podawane na trzech tackach ułożonych jedna na drugiej. Na jednej są warzywa, na drugiej mięso i ryby, na trzeciej wodorosty i tsukemono oraz fasolka ;)
  • Po wypiciu tradycyjnego łyczka sake z czarki przyszedł czas na noworoczne prezenty. Dziewczyny dostały tradycyjnie otoshidama, czyli małą kopertkę z pieniędzmi w intencji pomyślnego roku. I ja również taką dostałam o.O Zupełnie się tego nie spodziewałam i ze strachem popatrzyłam do środka, ale okazało się, że babcia włożyła tylko 1000Y (35PLN) - to najmniejszy nominał papierowy i tyle byłam jeszcze w stanie znieść bez poczucia, że przesadzili. Dostałam również śliczny kubeczek i miseczkę z króliczkiem - sądząc po opakowaniu, dość drogie...
  • Po śniadaniu pojechaliśmy do domu drugich dziadków. Ze zdumieniem patrzyłam jak babcia wita się z resztą rodziny na klęczkach, schyla głowę do ziemi i życzy szczęśliwego nowego roku, a oni się odwzajemniają tym samym. W ich wykonaniu było to bardzo naturalne, ale i tak odczuwałam jakieś... zakłopotanie? A jak babcia zrobiła to samo w stosunku do mnie to już w ogóle mnie zamurowało. Następnie cała rodzina zapaliła kadzidełko przed ołtarzem buddyjskim w intencji przodków, a ja musiałam się przyłączyć w ramach aktywnego uczestniczenia w kulturze japońskiej...
cdn.

2 komentarze:

neko pisze...

Otsukaresama!
Czyli bedzie dalszy ciąg? Hurra! Czekam^^

BeeMeR pisze...

Doczytałam po przerwie... technicznej ;)
Idę oglądać picassę i czekam na następne wieści :)

Prześlij komentarz