23 sierpnia 2010

ciamcia ciamcia

*cierpliwości, cierpliwości

Ajajaj, słuchajcie, co tu się działo przez weekend... Najpierw przenosiny wszystkich kontenerów, brak neta przez weekend, awans, przejażdżka samochodem z czterema Koreańczykami...

Ale po kolei, tak żebyście zrozumieli z czym tu muszę walczyć - bo tak prawdę mówiąc z dnia na dzień zabawy jest coraz mniej, a coraz więcej poważnych obowiązków.
Przenosiny kontenerów o 100 metrów trzeba było zorganizować z parodniowym wyprzedzeniem - wysłałam zamówienie na osiem, bo tyle mieliśmy w naszym rządku, a kierownik założył, że reszta firm przeniesie się we własnym zakresie. W czwartek wieczorem Koreańczycy powiedzieli, że chcą się pozamieniać kontenerami i jeszcze przesunąć ścianę. Ściany w zamówieniu nie było, więc powiedziałam, że się nie da. Dopiero pod sam wieczór powiedzieli nam wreszcie gdzie mamy się przenieść i było to jedno z nielicznych jeszcze niewyrównanych miejsc na placu, na którym dodatkowo było kilka górek piachu, bo usuwaliśmy go wcześniej z "ważniejszych" miejsc. W efekcie dziadzio na emeryturze musiał zapierniczać dziesiątą i jedenastą godzinę na spychaczu, a rano przyjść na 6, żeby zdążyć wszystko wyrównać. Rano jak już przyjechała ciężarówka z dźwigiem i zaczęliśmy układać betonity pod kontenery przyszła grupa z budimexu i zaczęła wytyczać teren pod rury, które mieli kłaść za dwa tygodnie, przebiegający dokładnie przez nasze przyszłe kontenery. Jeden, drugi, trzeci teefon, piętnasty, osiemnasty decydent i wreszcie po nerwówce informacja, że jednak budimex ma stary plan i te rury będą gdzie indziej. A na koniec okazało się jeszcze, że powinniśmy byli zorganizować przenosiny jeszcze jednego kontenera, ale to też udało się załatwić ;)

Tu pozwolę sobie na dygresję i opis jak się pracuje dla Koreańczyków i czemu po dwóch tygodniach jestem wykończona. Polska firma, dla której pracuję, pracuje dla koreańskiej firmy, która pracuje dla Samsunga. Koreańczycy dają nam jakieś plany, które są bezsensowne, my próbujemy ich przekonać, że inaczej byłoby lepiej, ale oni i tak nie słuchają, ale skoro płacą to tak się robi. Po czym następnego dnia, kiedy widzi wszystko ekipa z Samsunga plany ulegają zmianie. Niekiedy po parę razy, ponieważ poranny patrol to jakieś 15 osób i najwyraźniej każda ma coś do powiedzenia. Przepływu informacji między decydentami oczywiście nie ma i często my musimy tłumaczyć jednemu czy drugiemu co zrobił trzeci. Jeden ogródek panowie zmieniali cztery razy z szerokości 80cm, na 1,7m, a potem jak już wylali beton pod ogrodzenia to przyszedł facet i powiedział, że jednak na 3m. A potem jeszcze dołożyli łuczki zamiast rogów. I tak tu jest cały czas ze wszystkim.

W sobotę zostałam oddelegowana do pilnowania budowy parkingu, ponieważ dwóch kierowników pojechało do domu, a jeden nie mógł ogarnąć wszystkich budów, więc z miłego tłumaczenia i prac biurowych wylądowałam w błocie i musiałam załatwiać koparkę, walec, układanie chodnika i walczyć o pracowników, a do tego pomachać sama łopatą i pomalować jedną bramę. Oczywiście sama koncepcja chodnika zmieniała się pitnaście razy, ale w końcu zebrało się całe konsylium i uradziło finalną wersję. Minus jest taki, że wczoraj miałam czerwone karczycho i niebieskie kropki z farby na twarzy, ale za to plusem niewątpliwym było przyjazne zagadywanie susangnima, połączone z delikatnym uśmiechem ;) A, no i zaprosili mnie na żarcie z okazji tego, że tak ładnie sobie poradziłam z zarządzaniem ^__^ Niestety, Misiowy i susangnim pojechali sobie osobno ;(

Po dwóch tygodniach padam na twarz, ale dalej mi się tu podoba ^^

Strappu: +2 ^^ Koooffam Azję ^____^

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

hehe, no tak często wygląda praca w budowlance ;) mój tata ma to na co dzień, ale on to chyba musi lubić :P
cieszę się, że wciąż Ci się podoba :)))

ale nie wiedziałam, że w zakres obowiązków tłumacza wchodzą również prace budowlane :D
choć to zdrowa aktywność fizyczna na świeżym powietrzu - a o kondycję pracowników zawsze warto dbać! ;)

nina

aneczka pisze...

Wiesz, ja też nie wiedziałam ;) Tak właściwie to najmniej tu robię tłumaczeń teraz. Chyba trzeba będzie renegocjować umowę :P

aneczka pisze...

Aha, i jak klikniesz przy komentarzu w "nazwa/url" to możesz w nazwie wpisać "Nina" - wtedy nie będziesz anonimowa ;)

neko pisze...

Nie wiem, czy na świeżym powietrzu w oparach farby to tak zdrowo ;)
Ale gambarujże tam!^^

Prześlij komentarz