14 lutego 2009

Happy Valentine

Cóż mogę robić w ten ach, jakże piękny dzień? Zapewne uczyć się, powiecie.
Zaskoczę Was, otóż nie: jestem właśnie w połowie tłumaczenia artykułu *tadam!* prof. Tadeusiewicza XD I mam obiecane referencje v^___^v
Ach, no powiem Wam, że badania nad obróbką obrazu w latach 70 to zaiste fascynujący temat :D Te taśmy perforowane i własnoręcznie budowane pamięci buforowe...

A mój ojciec siedzi w Austrii i dobrze się bawi. Niech mi tylko spróbuje coś marudzić, że mu się nie podobało nartowanie za granicą jak wróci ;] (tak, to jeszcze większa zrzęda niż ja :D mój guru malkontenctwa).

A, żeby było w temacie: You know how they say, "you can't live without love"? Well, oxygen is even more important.
Howgh.

5 dni do wolności.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Czy mi się zdaje czy to House:D?
A Ty nie zrzędź, bo jeszcze kilka dni i same przyjemności Cię czekają:)

aneczka pisze...

Ale tu wyjątkowo nie ma żadnego zrzędzenia (prawie ;P no w każdym razie nie na tyle, żeby się kwalifikowało do KM ).

A pewnie, że House :D

Anonimowy pisze...

A, ja tu wyczuwam potencjalnego zrzęda. Ale mogę być ciut przewrażliwiona:P

Prześlij komentarz