Słów kilka o długim weekendzie^^
1. Jak się jedzie pociągiem o barbarzyńskiej godzinie lepiej nie oglądać wieczorem filmu (choćby i z Johny'm Deppem :P ) i odkładać pakowania plecaka na następny dzień, bo można zapomnieć o rzeczy najważniejszej czyli o polarze :P
2. W związku z 1. marzłam jeszcze bardziej niż zwykle :P i oczywiście zainstalowałam się przy piecu. Ochoczo dokładałam drewna, czytając sobie książkę i w efekcie zostałam nazwana Babcią, Starszym Piecowym, Piecuszkiem oraz zwierzątkiem ciepłolubnym i nie powiem, żeby wszystkie te określenia mi odpowiadały ;] Ale co tam, ciepło mi było i to jest najważniejsze :D
A filmu nie żałuję :P W tamtym roku polar miałam a i tak połowę pobytu spędziłam przy piecu :P
3. Czasem lubię dzieci. Nawet na dłużej. Pod warunkiem, że są ciche, miłe i inteligentne. Akurat na taki egzemplarz trafiłam, więc przez cały wieczór robiłam za ciocię, czytając komiksy i wyjaśniając trudne słowa w stylu "siły przyciągania" oraz urządzając pokazowe (hehe, tak naprawdę to Kaśce było zimno ;] ) rozpalanie pieca :D
4. Przebrnęłam przez Słuchaj pieśni wiatru. Ech, łatwo nie będzie. Im wcześniejszy Murakami tym bardziej zawoalowany i enigmatyczny :/ Jedyna dobra wiadomość jest taka, że nie ma już niczego wcześniejszego ^^
Może ktoś ma pomysła o co chodzi ze słoniami wracającymi na równiny?
I don't mean to rationalize, but at least this writing is my present best. (...) And yet I find myself thinking that if everything goes well, sometime way ahead(...) I might discover at last that these efforts have been my salvation. Then lo, at that point, the elephants will return to the plains and I will set forth a vision in words more beatiful.
5. Na chatce powinna być suszarka ;] Przynajmniej według niektórych. Ewentualnie suszarko-lokówka.
6. Z niepokojem odrywam, że nie bardzo mam o czym rozmawiać z ludźmi, którzy nie znają dram i nie wiedzą co to jest czampesta. Czy to pierwszy krok do kontaktowania się ze światem zewnętrznym tylko przez internet (lub na sporadycznych zlotach fanów dziwactw wszelakich :P )?
7. Okazało się, że u Lesia można doznać czegoś niepowtarzalnego: symfonii chrapania. Pierwszy raz zdarzyło mi się, że nie mogłam zasnąć z powodu hałasów panujących wokół i przez cztery noce miałam cały czas włączonego playera, żeby mi zagłuszał hałas. A przecież czasem potrafiłam drzemać na dyskotece ;P Ale jeśli czterech gości chrapie sobie na całą salę w rytmie 4/4 to nie da się spać. A przy 30 osobach na sali zawsze ktoś będzie chrapał. I jaka była różnorodność stylów! Sapanie, syczenie, chrapanie przeponowe, gardłowe, ale moim faworytem jest chrapanie "na Vadera" :D Więc na nic się zdało skrupulatne planowanie, gdzie by się położyć tej nocy ;P A jeszcze, o zgrozo, dowiedziałam się, że ja chrapię O.O Podobno niezbyt głośno i w poduszkę, ale i tak w to nie wierzę ;]
Posta dedykuję Piotrkowi, z którym musiałam współpracować, choć nie bardzo miałam na to ochotę ;P
2 komentarze:
Jednym słowem weekend był udany:P
Pewnie :D
A gdybym miała polara to w ogóle by nie było na co narzekać :P
Nawet na b e z n a d z i e j n e połączenia pksowe :/
Prześlij komentarz