..jak mawiała bohaterka pewnego znanego filmu, ale tym razem nie o nią chodzi, a o teję** Dam Duka, który najwyraźniej chce, żebym zeszła na zawał.
Omo*, omo, omo!!!
Dziś powtórzyłam sobie mój ulubiony fragment dramy [który to fragment składał się z 7 godzinnych odcinków ;P, ale i tak nie mogę wyjść z podziwu dla mojej silnej woli, że oglądnęłam Legend w całości tylko raz..] i doszłam do wniosku, że BYJ to tajna broń Koreańczyków, którzy chcą zniszczyć ludzkość już nie bombą atomową tylko inną bronią masowego rażenia^^
Za takim ingumnimem** to ja bym w ogień poszła.
Pogodnym:
Dobrym, łagodnym panem (i zabójczo inteligentnym, ale tego na zdjęciach nie widać, a szkoda u.u za to w równie zabójczej garderobie *O* ach, te jedwabie..)
Co chwilę zatroskanym o losy swoich poddanych:
I moje ulubione wcielenie na koniec *___*
Z powodu głosu protestu [jednego, za to bardzo znaczącego^^] czołówka uległa zmianie już na stałe. Czerwone momiji za bardzo krzyczą, że są japońskie i na dodatek nie pasują do pory roku, więc rezydentem został jedyny słuszny kandydat :D
* wykrzyknienie koreańskie oznaczające zachwyt, podziw itp. Coś jak omg tylko krótsze i treściwsze^^
** teja=książę, ingumnim=król
4 komentarze:
Twój blog powoli zamienia się w siedlisko fangirlingu. To nawet ja nad sobą panuję bardziej! :D
Omedetou i trzymaj tak dalej.
Yon-sama na miejscu momiji pasuje mi jak najbardziej :D
Ja się nie mogę opanować tylko w przypadku księcia ;P A w najbliższym czasie nie planuję powtórek, więc powinien być spokój i kolejne posty o bardziej neutralnym niczym ^^
I cóż ja biedna mogę więcej do tytułu wpisu dodać?
Więcej "omo, omo, omo!" ^^
Uważam, że to komentarz jak najbardziej na miejscu ;P
Prześlij komentarz