8 kwietnia 2011

Oppas' world

Korea jest brudna, hałaśliwa, zaśmiecona i chaotyczna. Ale żyje. I to jak! :D Ludzie śmieją się na ulicy, podjadają orzeszki w metrze, większość dziewczyn chodzi w tenisówkach, a jeśli gdziekolwiek zbierze się grupa ludzi, obowiązkowo po chwili pojawia się koło nich jakieś smakowite jedzenie i butelki soju.
Po wysztywnionej, klinicznie czystej i poprawnej Japonii początkowo nie mogliśmy się przestawić na to, że podobnie wyglądający ludzie zachowują się diametralnie inaczej, a miasto niby wygląda podobnie, ale panuje w nim zupełnie inna atmosfera, ale szybko pokochaliśmy ten otaczający nas rozrechotany bałagan.
Z Koreą i Japonią jest podobnie jak z Niemcami i Polską. Niby podobne kraje, ale jak tylko przekroczy się granicę zaczyna się inny świat. Postaram się jakoś podsumować nasz pełen wrażeń, dwutygodniowy wyjazd. W tym odcinku wrażenia ogólne, w kolejnym skrócony opis przygód ^^

Dwa dni zajęło nam uświadomienie sobie, dlaczego atmosfera w metrze jest inna: właściwie nie ma w nim salarymanów!!! W wagonie było zazwyczaj ze dwóch, trzech facetów w garniturze, reszta pasażerów była ubrana na sportowo: goretexy, spodnie dresowe, adidasy, czasem prochowiec. Niezależnie od wieku: od studentów, poprzez matki z dziećmi, po staruszków. I o dziwo wszyscy wyglądali w tych bluzach bardzo dobrze! A na pewno o wiele naturalniej niż wiecznie odpicowani i eleganccy Japończycy. Z przyjemnością patrzyliśmy również na normalnie chodzące dziewczyny, najczęściej noszące tenisówki, ale dobrze radzące sobie również ze szpilkami. Wszystkie japońskie fashion victim powinny jeździć do Korei jak do sanatorium i przez dwa tygodnie nosić się jak miejscowi ;]
Jak widzieliście na zdjęciach w dresach chodzą wszyscy od starszych pań sprzedających na straganach, po właścicieli knajp. Tylko pracownicy salonów z komórkami chodzili w garniturach. No i wiadomo, byznesmani.

***

Koreańczycy kochają jedzenie. Do tego stopnia, że najpopularniejszym powitaniem jest Jadłeś już? :D Wszyscy coś podgryzają, ciamkają, w powietrzu unosi się zapach jedzenia, na porządku dziennym jest też dziwny zapaszek w metrze (zależny zapewne od tego, co ludzie przewożą w siatkach z targu, albo gdzie akurat byli na lunchu ;) ).
Jak już pisałam pod zdjęciami, wiąże się to z tym, że jedzenie jest a) przepyszne, b) tanie, c) jest go dużo (zwłaszcza w porównaniu z maciupeńkimi porcjami w Japonii). Jak już widzieliście, właściwie nie da się tylko napić - zawsze dostaje się spory zestaw przystawek lub trzeba zamówić jakieś danie do picia ;)
Jakże wspaniale było sobie chodzić po ulicy i szamać dopiero co kupionego hottaka, wiedząc, że za parę metrów będzie można kupić inny smakołyk, a przede wszystkim nie martwiąc się, że ludzie będą się patrzyć z politowaniem, lub co gorsze z oburzeniem ;)
Żeby było zabawniej wszystko tam ma wyliczone kalorie :D Od napojów w kawiarniach, po informację, ile kalorii spali się na danym szlaku ;)

***

Brak kombini, starbucksów oraz salonów pachinko co kilkanaście kroków powodował w nas malutki niepokój, nie sądziłam, że aż tak mi będzie brakować tych budynków w obrazie miasta :P

***

Koreańczycy jeżdżą jak szaleni. Oczywiście Chińczyków nikt nie przebije, ale to co się działo czasem na ulicach było mocno szokujące. Na porządku dziennym jest na przykład przejeżdżanie na czerwonym świetle przez skrzyżowanie jeśli nic nie jedzie z boku ;)
Luźne stosowanie się do przepisów drogowych nie dotyczy tylko kierowców indywidualnych, raz autobus, którym jechaliśmy zawrócił znienacka na podwójnej linii XD
Całe szczęście ruch na Jeju nie był tak duży, a w mieście było trzy pasy w jedną stronę to specjalnie się nie stresowałam prowadzeniem. No i fajnie było wiedzieć, że jak będę coś robić źle to zaraz zaczną na mnie trąbić i drugi raz nie zrobię takiego samego błędu :P


Ok, na razie tyle...
cdn ^^

2 komentarze:

homek pisze...

A czemu oppas?

aneczka pisze...

Nie kojarzysz? "Oppa" to coś jak "starszy brat". Koreanki tak nazywają wszystkich starszych facetów (tak do 35 ;)), również swoich chłopaków.
Natomiast w dialekcie fangirlskim to po prostu "koreańskie ciacho" ;)

Prześlij komentarz