7 marca 2009

Pieprzone Koleje Państwowe

Geez, jak ja się cieszę, że mieszkam w Krakowie i do rodziców mogę sobie spokojnie jeździć osobowymi. Bo już planowanie podróży ze stolycy to tragedia.
Jak się chce szybko to jest się skazanym na ekspres za ciężkie pieniądze a jak się chce tanio to trzeba jechać co najmniej 5.5h. Ale był sobie taki miły pospieszny z jedną przesiadką, który jechał 3.5h. Do czasu, oczywiście, bo PKP nie lubi jak pasażer jeździ sobie równocześnie szybko i tanio, i teraz na połowie trasy jeździ TLK. Po co? Po co, pytam się, skoro pociąg jest ledwo zapełniony i miejscówki są mu potrzebne jak pięść do nosa?

Jak już zaczęły mi się podobać wizyty w Wawie to PKP się na mnie uwzięło. Demyt.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

ej, no ale przeż Muszynę przjeżdżają!

aneczka pisze...

Akurat w tym przypadku lepiej byłoby gdyby nie przejeżdżały - przynajmniej byłoby na moje ;P

Anonimowy pisze...

Na szczęście nasze za-ciężko-pieniężne ekspresy są i tak bardzo tanie. Boże broń przed Deutsche Bahn.

Prześlij komentarz