Choć muszę przyznać, że ta ospa, poza drugim dniem, kiedy miałam ochotę ściągnąć z siebie skórę, oraz tym, że przez tydzień wyglądałam jak gejsza z białą maską pudru na twarzy, wcale nie była taka zła. Siedziałam sobie w domu i na zmianę oglądałam filmy i czytałam - i ojciec nie mógł się złościć, że nie wychodzę na zewnątrz ;] :D
Poza tym mogłam pooglądać skoki synchroniczne do wody. To chyba mój ulubiony sport i nie opuszczam żadnej transmisji mistrzostw świata. Europy to i owszem, ale tam występują w większości umięśnione kaszaloty i skoki są mało zgrabne. W tym roku dyscyplina zrobiła się jeszcze bardziej atrakcyjna, ponieważ zwróciłam uwagę na jej walory klatowe ;P Oj tak, zawodnicy w skokach do wody są wyjątkowo fajni *o* :D Ale kobiety też lubię oglądać a ich walory klatowe są mi obojętne ;)
Hihi, ton bloga wrócił do normy ;P Ostatnio za dużo było merytoryki, czas na odrobinę droolingu, czyli ostatnio obejrzane filmy w telegraficznym skrócie ^^
- Korea:
Znakomicie nakręcony film, zdjęcia powalają. Fabuła trochę mniej, ale jak ktoś będzie miał ochotę na klimaty Hero, polecam.
Zwłaszcza walka w rytm tanga jest godna uwagi. Całkowicie mnie zaskoczyła *o*
Dałam im szansę, ale komedie koreańskie zupełnie mi się podobają :/ 100 Days with Mr. Arrogant, Too Beautiful to Lie czy Please Teach Me English lądują razem z My sassy girl gdzieś na tyłach półki.
Natomiast inna sprawa to romanse z dramatem lub fantastyką w tle.
A Millionaire's First Love lub Bungee Jumping of Their Own polecam tym, którzy mają ochotę na odrobinę tragedii. Secret zaskoczył mnie w końcówce, bo przez 80% wydawało się, że to taka prosta historia miłosna z muzyką w tle. Z tych trzech polecam zwłaszcza Secret, choćby ze względu na pojedynek na fortepiany ^^
Happy Killing - bardzo porządna czarna komedia w pięknych wnętrzach.
Seducing Mr. Perfect - komedia romantyczna w zachodnim stylu. Uwieść szefa i samemu nie dać się uwieść. Przyzwoity film. A główny aktor dobrany znakomicie - prawdziwy pan Idealny XD
A ta koszula mnie zniewoliła... OMO!!! *O*
The Bow - Kim Ki Duk A.D. 2005. Minimum słów, maksimum treści. Mistrz nadal wielki.
I ta muzyka...
- Chiny:
The Banquet - intrygi na dworze cesarza. Przepych dekoracji i strojów przyćmił wszystko. Ale nie zdołał ukryć zbytniego zagmatwania fabuły (lub jej braku, właściwie na jedno wychodzi ;] ).
About Love to trzy opowieści o miłości. Zawsze jedna osoba mówi po japońsku a druga po chińsku. Piękne zdjęcia, niebanalne historie, orientalny klimat. Dobry film.
Last Life in the Universe - Kenji pracuje w bibliotece w Bangkoku a po godzinach obmyśla jak się zabić. Ze swojego idealnie wysprzątanego mieszkania trafia do zabałaganionego domu tajlandzkiej prostytutki.
Tadanobu Asano snuje się po ekranie i jak zawsze wychodzi mu to rewelacyjnie, w filmie właściwie nic się nie dzieje, ale wciąga. Christopher Doyle jak zawsze wykreował malowniczy, wyciszony nastrój. Kwintesencja azjatyckości.
Przy okazji zauważyłam ze zgrozą, że idealny Japończyk nie jest idealny: Asano ma owłosioną klatę O.O
I tym fangirlowym akcentem kończę dzisiejsze podsumowanie ;P Kolejne nie nastąpi chyba za szybko, bo laba się skończyła i czas wracać do pracy. Ten pierwszy milion sam się nie uzbiera ;P
edit: Z okazji wakacyjnych pięknych sesji zdjęciowych, nowa czołówka ^^
7 komentarze:
Noooo nareszcie!!!
Cóż-czuję się usatysfakcjonowana:P
Uff, bo trochę się bałam czy aby nie za dużo treści w tym poście a za mało ładnych zdjęć ;P
A, no to treść zawsze można ominąć:P:P:P
No wiesz co! *foch*
Nie, fochaj się maj dir!
Treść to można przeczytać raz, góra dwa razy! A ileż razy można oglądać zdjęcia???
Zwłaszcza o 4 nad ranem:P
No, bo już się bałam, że całkiem nie przejęłaś się treścią ^^
Maj dir, czołówka z dedykacją dla Ciebie ^^
Widzę, maj dir^^
Wstętny fotograf, chce mi zafundować zawał!!!
Prześlij komentarz