30 sierpnia 2008

skośnie cz.2

Nie byłam ostatnio w nastroju do pisania i komunikowania się ze światem w ogóle, ale powoli mi przechodzi z pomocą wiernych sztabowych (i Wiedźmina ;P ) i niedługo wszystko powinno wrócić do normy (swoiście pojętej ;P ).

A póki co, stara notka, którą sobie przygotowałam ze dwa tygodnie temu ;)


Jak się okazało, mój szef jest na drugim końcu Polski do końca miesiąca a w biurze posypał się internet, więc jestem na urlopie przymusowym i kontynuuję skośną edukację filmową.

Fly daddy fly - powód dla obejrzenia tego filmu miałam tylko jeden...
I nie zawiodłam się ani trochę. Junki-licealista był chou-sexy a ja nabrałam ochoty na taką fryzurę ;P
Fabularnie - średnio. Podstarzały tatuś chce się zemścić na młodniaszce, który pobił jego córkę i prosi LJK, żeby go wytrenował do pojedynku bokserskiego.
Temat średni, ale kto by zwracał na niego uwagę gdy na ekranie LJK się bije, wspina po skałkach, słowem: wygląda obłędnie? ^^ A fragmenty z biegami tatusia można zawsze przewinąć ;]

The Art Of Seduction - dwójka podrywaczy-naciągaczy próbuje się nawzajem oszukać. Film poprawny, bez fajerwerków, ale miło było zobaczyć Son Ye-Jin w roli "z pazurem" a nie tylko bezwolnych piękności.

Temptation of Wolves - dwóch przywódców licealnych gangów zakochuje się w jednej dziewczynie. Okazuje się, że jeden z nich jest jej bratem.
Ja od razu przewidziałam jak ten impas rozwiąże koreański scenarzysta ;] Jakieś pomysły, drodzy Czytacze? ^^

Once Upon a Time in High School - w jaki sposób funkcjonowało koreańskie szkolnictwo w latach 70. na przykładzie pewnego liceum męskiego. Problemy z dziewczynami, problemy z kolegami, problemy z nauczycielami, kary cielesne, bójki oraz rozterki pewnego młodzieńca.
Dobry film do zapoznania się z realiami epoki.
Ale jego główna zaleta jest dużo bardziej analfabetyczna *ufufu*
Jak nie lubię tego aktora to trening jest faaajny ^^ Jak tylko odzyskam film to może nawet go wrzucę w całości na tubisie. Trening, nie film ;)

Innocent steps - Dirty Dancing po koreańsku. On - światowej klasy tancerz po przejściach, ona - młodziutka Chinka, która bierze z nim małżeństwo dla obywatelstwa.
Dużo tańca, bardzo zgrabny pan tancerz ^^ Przyjemny film.

Il Mare - pierwowzór amerykańskiego Domu nad jeziorem. On i Ona oddaleni od siebie o dwa lata mieszkają w tym samym domu i wysyłają sobie listy przez magiczną skrzynkę.
Przeróbkę tylko przeglądnęłam z ciekawości co Hamerykanie zrobili z tego cudownego filmu i z kilku scen wnioskuję, że przeciętny film hamerykański. Oryginał jest rewelacyjny - senna, nieco odrealniona atmosfera, piękne, przygaszone zdjęcia, prosta, ale piękna i wciągająca historia. Czego chcieć więcej. Jak dla mnie: pozycja obowiązkowa skośnego kina.

Turn Left Turn Right - Dwójka Chińczyków żyje według wiersza Szymborskiej...

Oboje są przekonani, że połączyło ich uczucie nagłe. Piękna jest taka pewność, ale niepewność piękniejsza. Sądzą, że skoro nie znali się wcześniej, nic między nimi nigdy się nie działo. A co na to ulice, schody, korytarze, na których mogli sie od dawna mijać? Chciałabym ich zapytać, czy nie pamiętają- może w drzwiach obrotowych kiedyś twarzą w twarz? jakieś "przepraszam" w ścisku? głos "pomyłka" w słuchawce? - ale znam ich odpowiedź. Nie, nie pamiętają. Bardzo by ich zdziwiło, że od dłuższego już czasu bawił sie nimi przypadek. Jeszcze nie całkiem gotów zamienić się dla nich w los, zbliżał ich i oddalał, zabiegał im drogę i tłumiąc chichot odskakiwał w bok.

Bardzo ciekawa historia, pełna zbiegów okoliczności i igraszek losu.
Bohaterowie czytają też po polsku cytowany wiersz :D W dużych ilościach, więc jak ktoś nigdy nie słyszał polskiego w skośnym wykonaniu to ma okazję.

Love Letter - dziewczyna próbuje sobie poradzić ze śmiercią narzeczonego. Pisze list na jego stary adres, do domu, który nie powinien już istnieć. I dostaje odpowiedź. Jak się później okazuje od imienniczki chłopaka. Dla niej korespondencja będzie okazją do podróży w przeszłość i paru nieoczekiwanych odkryć, dla narzeczonej możliwością pogodzenia się ze stratą.
Jak wyżej, nie można przegapić. Pozycja obowiązkowa.
Ale od razu uprzedzam, że nie należy przesadzać w interpretacjach przy oglądaniu, bo choć fabuła jest trochę zawiła (sprawę komplikuje fakt, że narzeczoną i imienniczkę gra ta sama aktorka) to sam film jest w gruncie rzeczy bardzo prosty i nie ma się co spodziewać zakrzywienia czasoprzestrzeni czy innych nadprzyrodzonych zjawisk ;)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Nooo, wreszcie nowa notka, nie powiem-warto było poczekać:D:D:D

Ja stawiam na to, że ten który jest jej bratem umrze...na raka of kors.

aneczka pisze...

Brawo!!!
Raka mózgu, dodam XD

A nowe notki już wkrótce ^^

Prześlij komentarz