14 sierpnia 2008

i'm back :D

Wróciłam do Krakowa. Nareszcie. Zaczynałam już gnuśnieć w domu...
Choć muszę przyznać, że ta ospa, poza drugim dniem, kiedy miałam ochotę ściągnąć z siebie skórę, oraz tym, że przez tydzień wyglądałam jak gejsza z białą maską pudru na twarzy, wcale nie była taka zła. Siedziałam sobie w domu i na zmianę oglądałam filmy i czytałam - i ojciec nie mógł się złościć, że nie wychodzę na zewnątrz ;] :D

Poza tym mogłam pooglądać skoki synchroniczne do wody. To chyba mój ulubiony sport i nie opuszczam żadnej transmisji mistrzostw świata. Europy to i owszem, ale tam występują w większości umięśnione kaszaloty i skoki są mało zgrabne. W tym roku dyscyplina zrobiła się jeszcze bardziej atrakcyjna, ponieważ zwróciłam uwagę na jej walory klatowe ;P Oj tak, zawodnicy w skokach do wody są wyjątkowo fajni *o* :D Ale kobiety też lubię oglądać a ich walory klatowe są mi obojętne ;)

Hihi, ton bloga wrócił do normy ;P Ostatnio za dużo było merytoryki, czas na odrobinę droolingu, czyli ostatnio obejrzane filmy w telegraficznym skrócie ^^

  • Korea:
Duelist - kolejny dowód na to, że skośnym najlepiej w długich włosach i z mieczem ^^
Znakomicie nakręcony film, zdjęcia powalają. Fabuła trochę mniej, ale jak ktoś będzie miał ochotę na klimaty Hero, polecam.
Zwłaszcza walka w rytm tanga jest godna uwagi. Całkowicie mnie zaskoczyła *o*


Dałam im szansę, ale komedie koreańskie zupełnie mi się podobają :/ 100 Days with Mr. Arrogant, Too Beautiful to Lie czy Please Teach Me English lądują razem z My sassy girl gdzieś na tyłach półki.

Natomiast inna sprawa to romanse z dramatem lub fantastyką w tle.
A Millionaire's First Love lub Bungee Jumping of Their Own polecam tym, którzy mają ochotę na odrobinę tragedii. Secret zaskoczył mnie w końcówce, bo przez 80% wydawało się, że to taka prosta historia miłosna z muzyką w tle. Z tych trzech polecam zwłaszcza Secret, choćby ze względu na pojedynek na fortepiany ^^

Happy Killing - bardzo porządna czarna komedia w pięknych wnętrzach.

Seducing Mr. Perfect - komedia romantyczna w zachodnim stylu. Uwieść szefa i samemu nie dać się uwieść. Przyzwoity film. A główny aktor dobrany znakomicie - prawdziwy pan Idealny XD
A ta koszula mnie zniewoliła... OMO!!! *O*

The Bow - Kim Ki Duk A.D. 2005. Minimum słów, maksimum treści. Mistrz nadal wielki.
I ta muzyka...


  • Chiny:
The Myth - Jackie Chan w poszukiwaniu mitycznego skarbu Cesarza. Czego tu nie ma... Lewitujący indyjscy mędrcy, meteoryty, wędrówka dusz, taniec bolly, magiczny miecz, skoki do wodospadu i wiele innych. Jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego. Za dużo pomysłów, nawet jak na film przygodowy.

The Banquet - intrygi na dworze cesarza. Przepych dekoracji i strojów przyćmił wszystko. Ale nie zdołał ukryć zbytniego zagmatwania fabuły (lub jej braku, właściwie na jedno wychodzi ;] ).
  • Japonia:
About Love to trzy opowieści o miłości. Zawsze jedna osoba mówi po japońsku a druga po chińsku. Piękne zdjęcia, niebanalne historie, orientalny klimat. Dobry film.

Last Life in the Universe - Kenji pracuje w bibliotece w Bangkoku a po godzinach obmyśla jak się zabić. Ze swojego idealnie wysprzątanego mieszkania trafia do zabałaganionego domu tajlandzkiej prostytutki.
Tadanobu Asano snuje się po ekranie i jak zawsze wychodzi mu to rewelacyjnie, w filmie właściwie nic się nie dzieje, ale wciąga. Christopher Doyle jak zawsze wykreował malowniczy, wyciszony nastrój. Kwintesencja azjatyckości.
Przy okazji zauważyłam ze zgrozą, że idealny Japończyk nie jest idealny: Asano ma owłosioną klatę O.O

I tym fangirlowym akcentem kończę dzisiejsze podsumowanie ;P Kolejne nie nastąpi chyba za szybko, bo laba się skończyła i czas wracać do pracy. Ten pierwszy milion sam się nie uzbiera ;P

edit: Z okazji wakacyjnych pięknych sesji zdjęciowych, nowa czołówka ^^

7 komentarze:

Anonimowy pisze...

Noooo nareszcie!!!
Cóż-czuję się usatysfakcjonowana:P

aneczka pisze...

Uff, bo trochę się bałam czy aby nie za dużo treści w tym poście a za mało ładnych zdjęć ;P

Anonimowy pisze...

A, no to treść zawsze można ominąć:P:P:P

aneczka pisze...

No wiesz co! *foch*

Anonimowy pisze...

Nie, fochaj się maj dir!
Treść to można przeczytać raz, góra dwa razy! A ileż razy można oglądać zdjęcia???
Zwłaszcza o 4 nad ranem:P

aneczka pisze...

No, bo już się bałam, że całkiem nie przejęłaś się treścią ^^

Maj dir, czołówka z dedykacją dla Ciebie ^^

Anonimowy pisze...

Widzę, maj dir^^
Wstętny fotograf, chce mi zafundować zawał!!!

Prześlij komentarz