chudzinki
ciacha z japonii - bardzo to miłe ^^
"dziewczyny z kazachstanu" - he? O.O
"karol rafal bula" - nie mam bladego pojęcia co to może być ;]
chce sie stac aneczka - oj, chyba nie chcesz, to ciężka robota...
co znaczy punch line
cos co wszyscy lubia
czcionka western
emotki krzyża
facet ze spawarką - buahahaha XD
jak naprawić kuchenke - hihi, moja instrukcja chyba nie była za bardzo przydatna ;P
uwaga na borówki
18 sierpnia 2008
17 sierpnia 2008
Mysterious Ways
Idealny kawałek do daydreamingu o tańcu ;P

Angelique Kidjo - Mysterious Ways z płyty In the Name of Love - Africa Celebrates U2
Jeden z nielicznych coverów, który podoba mi się bardziej niż oryginał.

Angelique Kidjo - Mysterious Ways z płyty In the Name of Love - Africa Celebrates U2
Jeden z nielicznych coverów, który podoba mi się bardziej niż oryginał.
Etykiety:
plum plum
14 sierpnia 2008
i'm back :D
Wróciłam do Krakowa. Nareszcie. Zaczynałam już gnuśnieć w domu...
Choć muszę przyznać, że ta ospa, poza drugim dniem, kiedy miałam ochotę ściągnąć z siebie skórę, oraz tym, że przez tydzień wyglądałam jak gejsza z białą maską pudru na twarzy, wcale nie była taka zła. Siedziałam sobie w domu i na zmianę oglądałam filmy i czytałam - i ojciec nie mógł się złościć, że nie wychodzę na zewnątrz ;] :D
Poza tym mogłam pooglądać skoki synchroniczne do wody. To chyba mój ulubiony sport i nie opuszczam żadnej transmisji mistrzostw świata. Europy to i owszem, ale tam występują w większości umięśnione kaszaloty i skoki są mało zgrabne. W tym roku dyscyplina zrobiła się jeszcze bardziej atrakcyjna, ponieważ zwróciłam uwagę na jej walory klatowe ;P Oj tak, zawodnicy w skokach do wody są wyjątkowo fajni *o* :D Ale kobiety też lubię oglądać a ich walory klatowe są mi obojętne ;)
Hihi, ton bloga wrócił do normy ;P Ostatnio za dużo było merytoryki, czas na odrobinę droolingu, czyli ostatnio obejrzane filmy w telegraficznym skrócie ^^

Znakomicie nakręcony film, zdjęcia powalają. Fabuła trochę mniej, ale jak ktoś będzie miał ochotę na klimaty Hero, polecam.
Zwłaszcza walka w rytm tanga jest godna uwagi. Całkowicie mnie zaskoczyła *o*
Dałam im szansę, ale komedie koreańskie zupełnie mi się podobają :/ 100 Days with Mr. Arrogant, Too Beautiful to Lie czy Please Teach Me English lądują razem z My sassy girl gdzieś na tyłach półki.
Natomiast inna sprawa to romanse z dramatem lub fantastyką w tle.
A Millionaire's First Love lub Bungee Jumping of Their Own polecam tym, którzy mają ochotę na odrobinę tragedii. Secret zaskoczył mnie w końcówce, bo przez 80% wydawało się, że to taka prosta historia miłosna z muzyką w tle. Z tych trzech polecam zwłaszcza Secret, choćby ze względu na pojedynek na fortepiany ^^
Happy Killing - bardzo porządna czarna komedia w pięknych wnętrzach.
Seducing Mr. Perfect - komedia romantyczna w zachodnim stylu. Uwieść szefa i samemu nie dać się uwieść. Przyzwoity film. A główny aktor dobrany znakomicie - prawdziwy pan Idealny XD

A ta koszula mnie zniewoliła... OMO!!! *O*

The Bow - Kim Ki Duk A.D. 2005. Minimum słów, maksimum treści. Mistrz nadal wielki.
I ta muzyka...
The Banquet - intrygi na dworze cesarza. Przepych dekoracji i strojów przyćmił wszystko. Ale nie zdołał ukryć zbytniego zagmatwania fabuły (lub jej braku, właściwie na jedno wychodzi ;] ).
About Love to trzy opowieści o miłości. Zawsze jedna osoba mówi po japońsku a druga po chińsku. Piękne zdjęcia, niebanalne historie, orientalny klimat. Dobry film.
Last Life in the Universe - Kenji pracuje w bibliotece w Bangkoku a po godzinach obmyśla jak się zabić. Ze swojego idealnie wysprzątanego mieszkania trafia do zabałaganionego domu tajlandzkiej prostytutki.
Tadanobu Asano snuje się po ekranie i jak zawsze wychodzi mu to rewelacyjnie, w filmie właściwie nic się nie dzieje, ale wciąga. Christopher Doyle jak zawsze wykreował malowniczy, wyciszony nastrój. Kwintesencja azjatyckości.
Przy okazji zauważyłam ze zgrozą, że idealny Japończyk nie jest idealny: Asano ma owłosioną klatę O.O


I tym fangirlowym akcentem kończę dzisiejsze podsumowanie ;P Kolejne nie nastąpi chyba za szybko, bo laba się skończyła i czas wracać do pracy. Ten pierwszy milion sam się nie uzbiera ;P
edit: Z okazji wakacyjnych pięknych sesji zdjęciowych, nowa czołówka ^^
Choć muszę przyznać, że ta ospa, poza drugim dniem, kiedy miałam ochotę ściągnąć z siebie skórę, oraz tym, że przez tydzień wyglądałam jak gejsza z białą maską pudru na twarzy, wcale nie była taka zła. Siedziałam sobie w domu i na zmianę oglądałam filmy i czytałam - i ojciec nie mógł się złościć, że nie wychodzę na zewnątrz ;] :D
Poza tym mogłam pooglądać skoki synchroniczne do wody. To chyba mój ulubiony sport i nie opuszczam żadnej transmisji mistrzostw świata. Europy to i owszem, ale tam występują w większości umięśnione kaszaloty i skoki są mało zgrabne. W tym roku dyscyplina zrobiła się jeszcze bardziej atrakcyjna, ponieważ zwróciłam uwagę na jej walory klatowe ;P Oj tak, zawodnicy w skokach do wody są wyjątkowo fajni *o* :D Ale kobiety też lubię oglądać a ich walory klatowe są mi obojętne ;)
Hihi, ton bloga wrócił do normy ;P Ostatnio za dużo było merytoryki, czas na odrobinę droolingu, czyli ostatnio obejrzane filmy w telegraficznym skrócie ^^
- Korea:


Zwłaszcza walka w rytm tanga jest godna uwagi. Całkowicie mnie zaskoczyła *o*
Dałam im szansę, ale komedie koreańskie zupełnie mi się podobają :/ 100 Days with Mr. Arrogant, Too Beautiful to Lie czy Please Teach Me English lądują razem z My sassy girl gdzieś na tyłach półki.
Natomiast inna sprawa to romanse z dramatem lub fantastyką w tle.
A Millionaire's First Love lub Bungee Jumping of Their Own polecam tym, którzy mają ochotę na odrobinę tragedii. Secret zaskoczył mnie w końcówce, bo przez 80% wydawało się, że to taka prosta historia miłosna z muzyką w tle. Z tych trzech polecam zwłaszcza Secret, choćby ze względu na pojedynek na fortepiany ^^
Happy Killing - bardzo porządna czarna komedia w pięknych wnętrzach.
Seducing Mr. Perfect - komedia romantyczna w zachodnim stylu. Uwieść szefa i samemu nie dać się uwieść. Przyzwoity film. A główny aktor dobrany znakomicie - prawdziwy pan Idealny XD



The Bow - Kim Ki Duk A.D. 2005. Minimum słów, maksimum treści. Mistrz nadal wielki.
I ta muzyka...
- Chiny:
The Banquet - intrygi na dworze cesarza. Przepych dekoracji i strojów przyćmił wszystko. Ale nie zdołał ukryć zbytniego zagmatwania fabuły (lub jej braku, właściwie na jedno wychodzi ;] ).
About Love to trzy opowieści o miłości. Zawsze jedna osoba mówi po japońsku a druga po chińsku. Piękne zdjęcia, niebanalne historie, orientalny klimat. Dobry film.
Last Life in the Universe - Kenji pracuje w bibliotece w Bangkoku a po godzinach obmyśla jak się zabić. Ze swojego idealnie wysprzątanego mieszkania trafia do zabałaganionego domu tajlandzkiej prostytutki.
Tadanobu Asano snuje się po ekranie i jak zawsze wychodzi mu to rewelacyjnie, w filmie właściwie nic się nie dzieje, ale wciąga. Christopher Doyle jak zawsze wykreował malowniczy, wyciszony nastrój. Kwintesencja azjatyckości.
Przy okazji zauważyłam ze zgrozą, że idealny Japończyk nie jest idealny: Asano ma owłosioną klatę O.O


I tym fangirlowym akcentem kończę dzisiejsze podsumowanie ;P Kolejne nie nastąpi chyba za szybko, bo laba się skończyła i czas wracać do pracy. Ten pierwszy milion sam się nie uzbiera ;P
edit: Z okazji wakacyjnych pięknych sesji zdjęciowych, nowa czołówka ^^

Etykiety:
chudzinki,
filmowo,
wynurzenia
4 sierpnia 2008
chorobowe
1. W tej chwili powinnam siedzieć w Beskidzie Niskim i podziwiać górskie widoki. Ale nie siedzę. Bo jestem chora na ospę ;P Tylko ja mogłam zachorować na chorobę wieku dziecięcego po 20tce i to jeszcze w zupełnej dziczy.
Pojechałam sobie w okolice Rymanowa w sobotę a dziś raniutko wracałam do domu, bo zauważyłam na sobie dziwną wysypkę. I przeklinałam House'a i wszystkie jego cudaczne, i jakże jeszcze interesujące kilka dni wcześniej, choroby, bo nie wiedziałam czy przetrwam do wieczora ;P Oj tak, teraz te wszystkie sarkoidozy, amyloidozy i lupusy wcale nie były takie zabawne ;]
Ech... przymusowo siedzę w domu do 15go. Mam jednak nadzieję, ze wyleczę się wcześniej i będę w Krk 12go, zgodnie z wcześniejszym planem.
2. Jak zapewne większość z Was wie, mam uczulenie na trawę. Kicham od samego zapachu skoszonej trawy ;P Haszczowanie w górach też zawsze kończy się krótkotrwałą wysypką.
Ale ostatnio okazało się, że taka alergia ma też swoje dobre strony, o dziwo ;]
Ojciec zabrał mnie ostatnio na roboty przymusowe czyli plewienie działki. I po 20 minutach pracy okazało się, że jestem genetycznie nieprzystosowana do wyrywania chwastów :D A przecież nikt mnie nie będzie zmuszał do plewienia w długich rękawach w taki upał ;]
Doktor House najlepiej odda moje uczucia w tej kwestii XD
Pojechałam sobie w okolice Rymanowa w sobotę a dziś raniutko wracałam do domu, bo zauważyłam na sobie dziwną wysypkę. I przeklinałam House'a i wszystkie jego cudaczne, i jakże jeszcze interesujące kilka dni wcześniej, choroby, bo nie wiedziałam czy przetrwam do wieczora ;P Oj tak, teraz te wszystkie sarkoidozy, amyloidozy i lupusy wcale nie były takie zabawne ;]
Ech... przymusowo siedzę w domu do 15go. Mam jednak nadzieję, ze wyleczę się wcześniej i będę w Krk 12go, zgodnie z wcześniejszym planem.
2. Jak zapewne większość z Was wie, mam uczulenie na trawę. Kicham od samego zapachu skoszonej trawy ;P Haszczowanie w górach też zawsze kończy się krótkotrwałą wysypką.
Ale ostatnio okazało się, że taka alergia ma też swoje dobre strony, o dziwo ;]
Ojciec zabrał mnie ostatnio na roboty przymusowe czyli plewienie działki. I po 20 minutach pracy okazało się, że jestem genetycznie nieprzystosowana do wyrywania chwastów :D A przecież nikt mnie nie będzie zmuszał do plewienia w długich rękawach w taki upał ;]
Doktor House najlepiej odda moje uczucia w tej kwestii XD
Etykiety:
wynurzenia
Subskrybuj:
Posty (Atom)