23 października 2008

jak aneczka zarabiała kozaczkami ;]

Mój szef nieustannie zapewnia mi atrakcje w pracy. Ostatnio robię już cztery rzeczy na raz: wpisywanie słownika, tłumaczenie strony z Osaki o nowoczesnych technologiach na polski, tłumaczenie referatu z ostatniej konferencji na japoński i nagrywanie tłumaczenia podręcznika. Plus różne drobne rzeczy ;]
Oprócz tego pojawiają się atrakcje dodatkowe.
Zwiedzanie fabryki i oglądanie robotów spawalniczych:
A ostatnie trzy dni spędziłam na targach w Sosnowcu ;P Tak właściwie to nic na nich nie robiłam, ale jak wracałam do domu koło 20 to byłam tak wykończona jak nigdy wcześniej. Okazuje się, że takie nicnierobienie męczy dużo bardziej niż praca umysłowa. Ostatnie dwie godziny siedzenia na stoisku kiedy alejki były już dość opustoszałe mijały mi pod znakiem choroby sierocej ;] I autentycznie byłam pod wrażeniem hostessy z naprzeciwka, która do końca wyglądała wręcz kwitnąco i z promiennym uśmiechem przechadzała się z parasolką i robiła zdjęcia z pijanymi klientami... Ja zdecydowanie wolę pracować głową niż kozaczkami ;]

A najbardziej martwi mnie to, że jeszcze tak niedawno zarzekałam się, że nie zamierzam wstawać przed 8 do pracy a teraz bez mruknięcia nastawiam regularnie budzik na 7 a czasem na 6.30... Ech, nisko upadłam. A najgorsze jest to, że wschód słońca dalej kojarzy mi się z lekcjami chemii w liceum ;] Brrr...

Ale dziś szef mi powiedział, że jeśli obiecam, że pojadę z nim, to zacznie załatwiać wyjazd na konferencję do Kanady :D Hihi, no czemu nie? XD

1 komentarze:

neko pisze...

Konferencja w Kanadzie?! Czy aby napewno ten szef ie ma na Ciebi chrapki? :D

Prześlij komentarz