Zaniedbuję strasznie bloga, ale w życiu za bardzo gonią mnie różne terminy, godziny, ogólnie dzieje się wiele, najwięcej w sferze spekulatywno-teoretycznej, ale w rzeczywistości też.
Latam między stosami faktur, lekcjami francuskiego, japońskiego, dentystą, tańcami, robotą dla ryśka, robotą dla Eri, w wolnych chwilach prowadzę księgarnię. Powinnam zakuwać do mombu, ale zupełnie nie mam melodii, starałam się przez dwa lata a teraz straciłam już nadzieję. Na horyzoncie wyraźniej majaczą teraz Chiny.
Damn you czakram.
9 komentarze:
Nareszcie. Już myślałam, że zupełnie zapomniałaś o blogu i czytelnikach...
Nie zapomniałam oczywiście, ale ostatnio nie bardzo mam czas myśleć o pierdółkach a nie chcę, żeby się zamienił w twittera. Bo co to za posty: "Nic mi się nie chce, ewentualnie spać", "Nie mam siły", "Muszę odrobić zadanie".
Jak już mam smęcić to wolę milczeć i poczekać na lepsze czasy ;)
A dupa.
Jak byś posmędziła ze mną, to bym chociaż wiedziała, że nie tylko mi się wszystko zjebało.
Damn you czakram po tysiąckroć!!!
"w wolnych chwilach prowadzę księgarnię" yyy łat du ju min? W sensie, że swoją własną? W sensie ja nie rozumiem.
Mniej więcej ;) Ren dała mi trochę swoich książek po remoncie mieszkania i jego generalnym oczyszczaniu i wrzuciłam je na allegro. Zaczynam teraz dzień od wycen, odpowiadania na maile a wieczorem pakuję i wysyłam paczki.
A nie pomyślałaś o nas? Że może my byśmy chcialy???
Foch stulecia!
Moje drogie, te książki finansują obecnie mojego dentystę, nie ma zmiłuj.
Ale może my kupić chciałyśmy i wspomóc stomatologiczne szaleństwa?
I tak sie kończy koleżenstwo....
Prześlij komentarz