I przy tym całym nawale atrakcji wreszcie odżyłam ^o^v
Minusem całej sytuacji jest niedostatek czasu wolnego ;P I tu przechodzimy do numeru, który odstawiłyśmy z Homciem wczoraj - zasługuje na miejsce w pierwszej Trójce Głupola 2009, imo XD
Obie ostatnio pracujemy, ja mam wszystkie wieczory zajęte, więc nie mogłyśmy zgrać terminów, żeby wybrać się na Koralinę. Ale w końcu się udało i poszłyśmy w poniedziałek. Na 9.30. Do kina ;] Nie rezerwowałyśmy biletów, bo po co, przecież o takiej porze tłumów nie będzie.
Już sama pora pretendowała do Głupola jak nic, ale jak to z nami bywa, nic nie mogło pójść prosto, więc kiedy jechałam do kina, Homek zadzwoniła, że już drugi tramwaj nie przyjechał i nie wie, o której będzie. Zajechałam na miejsce i przycupnęłam sobie w kąciku, sporządzając listę na wyjazd. Nie podeszłam nawet do kasy, bo po co robić zamieszanie, jak nie wiadomo czy w ogóle będziemy chciały bilet. Homek wpadła do kina o 9.32 i poszłyśmy do kasy, przeświadczone, że na pewno zdążymy, najwyżej część reklam nas ominie. A tu trąbka. Bo chętnych na seans w ogóle nie było, więc nie uruchomili projektora. Gdyby wcześniej wiedzieli, to może by się dało, ale teraz już jest za późno. To może puścić bez reklam? Nie da się, bo na rozruch potrzeba 10 minut a godziny seansów są wyliczone co do minuty.
Fail.
Po dłuższej dyskusji ustaliłyśmy, że damy radę jeszcze w środę koło 21. Zawróciłyśmy więc do kina a tam okazało się, że seanse są o 9 i 11 ;] No brawo, o takiej porze to może przyjść babcia z wnusiem, albo ewentualnie wycieczka szkolna. Nic dziwnego, że nie ma chętnych.
Fail. I już nie zobaczę Koraliny w 3D.